Piaszczysta dróżka ku łąkom zbiega
– A tuż, stareńka chata się chyli
Któż ją tu widzi ? – Kto ją dostrzega ?
W gąszczu jaśminów, bluszczy i lilii
U drzwi – łopiany skrywają klamkę
W okienku – dawno już wyschłe kwiatki
Za szybką pająk plecie firankę
Jak rybak, łowi zdobycz w swe siatki
– Ileż radości i trosk przez lata
Progi wytarte mogło przekroczyć ?
Ile pokoleń trwało przy datach
Bożych Narodzeń … i Wielkanocy … ?
Były zabawy i śmiech serdeczny
W rodzinnych ścianach. W znanych opłotkach
Do słońca twarz swą zwrócił słonecznik
Zza okna malwy patrzą do środka
Przy swoim gniazdku pliszka znajoma
Kwiląc, zieloną gałąź kołysze
A w starych chatach i pustych domach
Żyje coś jeszcze, choć coraz ciszej