Quiz. W poniższym tekście-kończącym roczny cykl moich publikacji na gościnnym forum Konfraterni Artystycznej „Kozirynek” znajduje się kilka odniesień do utworów literackich i muzycznych.

Ściślej bądź luźniej; chronologicznie lub tematycznie-nawiązują one do maja/czerwca niezapomnianego roku 1990. Proszę odnaleźć jak najwięcej z nich. Rozwiązanie oraz nagroda na końcu.

 

Kwestia światła

„To światło północne, blade i rozsiane;
oko i pamięć nabierają w nim niezwykłej bystrości.”

Masz rację, Jacku:

Wszyscyśmy z płócien Rembrandta
To tylko kwestia świaaatłaaa.

  Bard śpiewa, gwiżdże i brzdąka z głośnika czarnego radiomagnetofonu kasetowego. Czerwone diody świecą w ciemności jak para kocich oczu, podczas gdy pokój tonie w półmroku. Światło lampki słabo oświetla wnętrze, padając spod abażura na szafę, łóżko, grzbiety książek na półkach oraz pochylone nad stołem plecy.  Na prostokątnym blacie biała szydełkowa serweta, jakieś kwiaty w wazonie, kubek niedopitej kawy, przybory do pisania, atlas geograficzny, mapa obrotowa nieba, zamknięte książki i otwarty zeszyt. To właśnie   biel jego kartek jest właściwym źródłem światła, oświetlając od dołu pochyloną twarz. Martwa natura gotowa, czeka na ożywienie przez swojego mistrza van Rijn.

Mapa pulsuje kolorami barwnych pasków, porozdzielanych izohipsami. Na dole ciemna czerwień Tatr Wysokich, pomarańcz Beskidów, żółć wyżyn, blada pistacja Niziny Środkowopolskiej a na górze soczysta zieleń ujścia Wisły do chłodno niebieskiego Bałtyku. Łyk zimnej kawy. Atlas ma grube kartki o brzegach pozaginanych od częstego przewracania. Trzeba poślinić palce, aby rozdzielić strony i przejść na kolejną. A tam włoski but kopie czubem Kalabrii piłkę Sycylii. Mundial! Szkoda, że bez naszych. Sześcioboczna Polska jak różowa truskawka z szypułką Helu. Także heksagonalna choć mniejsza Rumunia to raczej figa. Słodka Francja jak babeczka z pięciobocznej foremki. Holandia niczym ćwiartka sera. Oranje w tym roku słabi. Po mistrzowskiej jedenastce z Euro ’88 został tylko wyblakły pomarańcz. Piętrowe niczym warstwy kanapki republiki Jugosławii (ćwierćfinał, porażka z Argentyną, za rok Puchar Europy dla Crvenej Zwezdy i wojna domowa). Ogórkoksztaltna Czechosłowacja (ćwierćfinał, porażka z RFN). Niemcy wygrają. Zeitgeist dmie w trójkolorową flagę: żółty biszkopt z dżemem malinowym i czekoladową polewą. To ich rok-Anno Mundi. Rok po upadku muru- mistrzostwo świata. Kwadrat Hiszpanii smaży się w upale jak stek na patelni Półwyspu Iberyjskiego. Lekkie ssanie w żołądku. Do ust napływa ślina, drażniąc kubki smakowe, odpowiedzialne za odczuwanie ulubionego, mięsnego smaku-umami.

Europą się wędzi
Niby łosoś królewski
W dymie gazów bojowych
Wbita na złoty hak.

-wtrąca się śpiewak z głośnika. Ławica Wysp Brytyjskich dryfuje w kierunku północnego Atlantyku ku wielorybowi Grenlandii. Norwegia, Szwecja, Finlandia-trzy tłuste śledzie schną, zawieszone ogonami o Nordkap. Grecja niczym krewetka z podgiętą głową Peloponezu. A na prawym brzegu kartki czai się ZSRR. Kraj wielki jak kontynent, uzbrojony w głowice międzykontynentalne. Twór nie z tej planety: ma w herbie ma gwiazdę, wysyła w kosmos sputniki, psy i ludzi Choć ludziom żyje się tam piesko. I na włoskim mundialu słabo – sborna nie wyjdzie nawet z grupy. Na wszystkich mapach politycznych zielony niczym liść sałaty Związek Radziecki owija od wschodu misz-masz europejskiej drobnicy, gotowej do schrupania.

…wszak przez wieki ten łosoś
Był dla niego wędzony
A on czekał cierpliwie
Ciemny bóg pustych uuuust

Bard przeciąga ostatnia samogłoskę, ostatni raz brzdąka w struny i radiomagnetofon wyłącza się z trzaskiem. Zapada cisza, diody gasną, atlas wędruje na bok. Nieodrobione lekcje ciążą jak wyrzut sumienia. Sterta książek i zeszytów topnieje jak śnieg w maju, kolejno znikając w czeluściach płóciennego worka.

Biologia: fotosynteza- w ciemno. Logarytmy- czarna magia. Języki obce- milcząco. Język ojczysty- śpiewająco.

Na stole zostaje popielatoblekltna obrotowa mapa nieba, upstrzona błahymi punkcikami gwiazd i zygzakami konstelacji.Obserwacje astronomiczne!-niezmiennie dobry pretekst do nocnego wyjścia, pomimo niezmiennie złych warunków. A to chmury i nic nie widać, albo widać wszystko ale wyż i ziąb. Albo pełnia, przy której blasku blakną wszystkie gwiazdy. Oprócz tej jednej, wytęsknionej, wyczekiwanej i właśnie wschodzącej-Kanikuły.

Jeszcze dzień i wyjdę stąd
Rzucę bagnet, rzucę broń
Przeskoczę każdy mur.

Jeszcze parę pięciodniowych tygodni, jeszcze paręnaście kilkugodzinnych dni, jeszcze kilkadziesiąt czterdziestopięciominutowych godzin i nadejdzie leniwy Summertime, błogi bezczas, majestatyczne L’estate w rytmie Allegro non molto, Adagio e piano i Presto

Drzwi balkonowe uchylają się z cichym skrzypem. Nocny chłód ma roślinny zapach jaśminu i zwierzęcą woń piżma nieodległej chlewni. Słońce zaszło dawno temu za północno-zachodnim horyzontem, zarysowanym linią latarni ulicznych Branicy Radzyńskiej, świecących niczym keja portu w Rotterdamie. Solarny somnambulik jak nocny stróż obchodzi od wieczora do świtu swój północny rewir w poszukiwaniu ciekawych ludzi i historii. Erazmowski Rotterdam. Hamburg, z którego Hans Castorp wyruszył na szczyt czarodziejskiej góry. Lubeka i historia upadku pewnej rodziny. Baśniowa Kopenhaga. Akademicki Sztokholm. Miasto przemianowane- Sankt Petersburg. Kantowski Koenigsberg.  Gdańsk. Solarna wędrówka od „Pochwały głupoty” przez „Krytykę czystego rozumu”, zakończona w rytmie blaszanego bębenka u ujścia Wisły.
Świta. Jaskółki niczym latające ryby wypełniają niebieską czaszę. Czerwone słońce jak wielka drukarka 3 D rzeźbi z mgły, powietrza i światła rubensowskie kształty chmur oraz fraktale koron, konarów, łodyg, gałęzi i liści drzew. Będzie upał.

Gdy Słońce Raka ogrzewa
a słowik więcej nie śpiewa
Gorące dni nastawiają

W pokoju zachował się miły nocny chód. I mrok. Zaśnięcie to też kwestia światła a właściwie jego braku. W ciemności komórki szyszynki rozpoczynają wyrzut hormonu snu-melatoniny. A czasem też 5-Metoksy-N,N-dimetylotryptaminy- zaliczanej do substancji psychoaktywnych,. Jej wzmożona produkcja prowadzi do halucynacji; owych mylnych spostrzeżeń zmysłowych, które czasem występują podczas zasypiania, omamów hipnagogicznych.-uczucia wyjścia poza ciało, nieokreślonej obecności dziwnych istot, słyszenie nieziemskich dźwięków, osiągniecia spokoju, harmonii…

  … Półmrok.. Ciało unosi się lekko, jakby zawieszone na powierzchni leniwie płynącej, znajomej rzeki. Stopy zwrócone są do niewidocznego Źródła, podczas gdy głowa skierowana jest ku-równie niewidocznemu- Ujściu. Nurt wyżłobił w czarnym torfie wąskie koryto na miarę bezwładnego ciała; nieco węższe u stóp i rozszerzające się-jak na trumnę przystało-ku przodowi. Letnia woda otula szczelnie miękkim całunem; mirra skoszonej trawy odurza. Gałęzie zwieszają się nisko nad lustrem wody. W nieruchomych źrenicach otwartych oczu odbijają się gwiazdy, galaktyki i popielate światło księżyca Czas stoi w miejscu, toń lekko faluje, unosi się i opada. Chtoniczny grób zmienia się w kosmiczną kołyskę, w rytm ruchów której jaźń rozpływa się, rozpuszcza, rzednie, zanika….

Drrrrrrrrrrrrrrr!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!.

-plastikowy budzik z fosforyzującymi wskazówkami i napisem CCCP o 6.30 natarczywie świdruje uszy i mózg. O 7.25 autobus PeKaeS relacji Parczew-Radzyń uwozi płócienny worek, wypełniony zeszytami, książkami, atlasem geograficznym, mapą obrotową nieba i kiwającą się nad nim, ciężką od nieprzespanej nocy głowę; jeszcze śniącą nieoczekiwany, wilgotny, aseksualny, ekstatyczny, niereligijny, nieprześniony wcześniej ani nie przyśniony później sen.

Zachodni zjazd z ronda. Znudzony żołnierz przed bramą koszar pilnuje uziemionego lotniska, śniąc o przepustce. Ostry zakręt w prawo; obustronnie zadrzewiony asfalt. Miasto wschodzi na północy białym klifem pałacu.

#

Wybrana biblio-i dyskografia

J. Brodski „Dyptyk petersburski, czyli przewodnik po przemianowanym mieście„; 1979

J. Kaczmarski „Światło” i inne; 1988

Black Sabbath ”Anno Mundi” /”Tyr„; 1990

J. Kochanowski „Pieśń świętojańska o Sobótce„; 1567–1568 lub 1570–1579

J.A. Morsztyn „Kanikuła albo psia gwiazda”; 1647

Emigranci „Na falochronie” oraz całe notowanie 434 Listy Przebojów Programu III Polskiego Radia

E. Fitzgerald „Summertime”; 1968

A. Vivaldi „Le quattro stagioni. L’estate”; 1725

 

Nagroda😊

https://www.youtube.com/playlist?list=PLcy9bI50sET_eiIu9yc4LJ–8HmhRSIfp

*