Wspomnienie Macieja Tracza o śp. Jacku Janowskim.
Jacucha. Był nieco młodszy ode mnie. Znaliśmy się od zawsze, ale przyjaźniliśmy około ćwierć wieku. Trudno ten czas podsumować w skrócie. Przed covidem, przez lata, spotykaliśmy się dość regularnie, w stałym gronie i gadaliśmy o wszystkim. Zawsze było przy tym dużo śmiechu. Ale należał też do nielicznego grona osób, przy których można było pomilczeć i nie było to krępujące.
Towarzyszył nam wytrwale w oglądaniu transmisji meczów piłki nożnej, które niespecjalnie Go zajmowały. Nie zapomnę również wyjazdów na Ukrainę i Białoruś.
Nie miał łatwego życia, ale dawał radę. Nigdy się na nic nie skarżył.
Najkrócej rzecz ujmując, był porządnym człowiekiem. Będzie mi Go brakowało…