Kolejne zapisy z dziennika sapieżyńskiego opisują sytuację w Królestwie Polskim po powstaniu listopadowym. Wszystkich nieprzechylnych władzy chwytano i karcono, wysyłając ich w głąb Cesarstwa w kierunku Syberii. Anna Sapieżyna wspomina o obserwacjach, związanych z oddziałami partyzanckimi.
Kwiecień 1833
Będąc w Tarnowie dowiedziałam się od Władzia Potockiego o szczegółach przypadku Pana Michała Skrzyńskiego. Jechał on z Panem Włodzimierzem Potockim z Paryża do Galicji, w Strasburgu był zatrzymany przez policję gdyż się wykryło, że zmyślił podpis Pana Kopczyńskiego emigranta Polskiego w Paryżu i od bankiera odebrał 6000 franków na ten zmyślony podpis. Ten młody człowiek dobrej familii bawił dawniej w Petersburgu, tam nabrał na to [pożyczek] do kart straciwszy wszystko co miał zaciągnął długi na majętność matki i pojechał do Ameryki. Tam bawił lat cztery, przybył do Paryża po skończonej rewolucji. Tam udawał patriotę, uchodziła za poczciwego człowieka, była często w domu A[dama] C[zartoryskiego] i wreszcie zrobił taką niegodziwą zbrodnię.
Podczas mojego siedzenia w Tarnowie już bardzo mówili o pewnych emisariuszach polskich wysyłanych od komitetu polskiego w Paryżu do Galicji i Królestwa dla zrobienia powstania, rząd Austriacki była w ostrożności śledzono pilnie Polaków i kazano chwytać ludzi, którzy byli bez paszportów. Nic pewnego się niewiedziało, ale mówiono, że bandami pokazywali się ludzie po lasach i przechodzili przez Galicję do Królestwa.