„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”

* * *

Czasami przychodzi do mnie lęk. Potrafi się, sukinsyn, rozgościć na długo. Nie zawsze wyjaśnia, po co przyszedł. Psuje dni i zatruwa wieczory, budzi mnie nad ranem i już nie pozwala zasnąć.

„Skurczony świat, nie większy niż ta pięść, na piersiach siadł i oddech mi się rwie…”.

Po jakimś czasie odchodzi, ale zawsze coś ze sobą zabiera.

* * *

Był taki czas, kiedy przedwiośnie zaczynało powolutku zjadać zimę. Pod koniec stycznia i w lutym słońce nie dawało tak łatwo za wygraną, nie prześlizgiwało się nisko nad krótkim dniem, ale coraz pewniej usadawiało na niebie. Już się prawie czuło jego delikatne ciepło na twarzy.

Myślał sobie wtedy o Australii. Tam lato już chyba dojrzało i za jakiś czas spadnie z gałęzi. Czy w ogóle jest Australia…?

* * *

Ale na co zimą polują moje ulubione pająki…? Bo plotą po kątach te swoje, dosyć byle jakie o tej porze roku, pułapki, ale przecież nic w nie nie wpada, bo wszystkie pozostałe owady śpią w anabiozie w dziurach, o których wiedzą, że się ich nigdy nie sprząta.

* * *

„Zainteresowanie zmieniającymi się porami roku jest szczęśliwszym stanem umysłu niż beznadziejna miłość do wiosny” – jak powiedział Jorge Augustín Nicolás Ruiz de Santayana y Borrá – a ja się z nim nie zgadzam. Już samo istnienie w naszym języku słowa „przedwiośnie” świadczy o tym, że było nas więcej. Stworzyliśmy sobie z tęsknoty, z tego oczekiwania i zmęczenia zimą, piątą porę roku.

* * *

Z wiekiem przesuwał się w stronę bluesa. Wiedział już swoje i bezbłędnie odróżniał artystów, którzy go rozumieli i czuli, od tych, którzy tylko go grali. Dwanaście, czasem – rzadziej – szesnaście taktów. Właściwie tylko trzy akordy. Frazy tekstu powtarzające się niczym niczym nie różniące się od siebie dni. Cudowna, zawiesista nuda – i opowiedziany cały smutek świata.

Najlepsze chyba bluesy zostawił po sobie Robert Johnson. To był pijak, utracjusz i kobieciarz, który – jak twierdzili zazdrośni muzyczni rywale – sprzedał duszę diabłu, żeby móc napisać te swoje piosenki. Nie było ich dużo, mniej więcej tyle, ile przeżył lat. Widocznie diabeł się ostro i skutecznie targował…

Well I followed her to the station / With a suitcase in my hand / Yeah, I followed her to the station / With a suitcase in my hand / Whoa, it’s hard to tell, it’s hard to tell / When all your love’s in vain…

 

CDN…

 

zdj.: Tomasz Młynarczyk