wyjdź na wiatr skieruj oczy ku słońcu i poczuj otwarte miraże
niech zapach uniesie cię nad skrzypce ojczyzny – powieki
wciągną zdobycze dnia, na placu zwycięstwa staniesz między
sztandarami. ty – ostatnia przystań Jakuba, a krawiec
z garniturem określi kubaturę mędrca, nowomodne piosenki
staną za tobą rzucając cień na cztery strony – dodając jeszcze
jedną. tylko na południu jeszcze nie ma zimy, a ty jako chore
dziecko zostawiasz przepaść za progiem – pomost zaniechania
zdławiona praska wiosna – przechodzisz na paluszkach start
przykrywając starannie ziarnkami ryżu nieudane dzieciństwo