Tymczasem –„tadam, tadam!” -zaskoczenie. W rytm „Etiudy Rewolucyjnej” na kolejnym papierku pojawił się Fryderyk Chopin. Podobnie jak Bem i Traugutt-spadł niczym cichociemny w środku stanu wojennego do portfeli Polaków.
Czym zasłużył sobie wirtuoz z Żelazowej Woli na to zmilitaryzowane towarzystwo? Czyżby tym, że ukrył armaty wśród kwiatów? Był to piękny zielony banknot. Pokaźny nominał, za który niewiele można było kupić.
Co prawda ceny w tym czasie były zamrożone, ale półki puste. Pieniądz o znacznej wartości był słaby, rachityczny, omdlewający jak sam Chopin.