U fundamentu nauki Kościoła
ostatni raz u spowiedzi byłem dwa miesiące temu,
zadaną pokutę odprawiłem, a moje grzechy są
następujące:
– piłem do kolegów poetów
– paliłem stosy kartek dla lepszego zrozumienia perspektywy
– cudzołożyłem z interlinią by nabrać dystansu do swoich słów
– kłamałem przesłaniem uderzając w serce pointą wyrwaną z klasycyzmu
klauzula sumienia zabrania mi rzeczy najgorszych – tj. zabijania dla poklasku
czerpania przyjemności z pracy w dzień wolny
za te i za inne grzechy serdecznie żałuję i postanawiam
poprawę – bo płakać nad swoją marnością może tylko demon
rzucający kamieniem w swój cień położony na burzowej
porze dnia
nie ma ludzi niezastąpionych, są tylko ludzie tytanicznej pracy, dla których
konkluzja jest wariantem i anatomią życzliwego serca
ich głosu sumienia – z ludzkim zacięciem ulepiony z gliny i pajęczyny
– Boże pomóż, bym pomnożył swoje a spowiedź
nazwał wierszem, przed tobą Czytelniku nie mam tajemnic,
żaden tłum nie zagłuszy mojego głosu wprost ze sztolni
darów, blizn i powołań – odwołany z azylem wyrzucam ci pogoń
w sprawie ceny za nieśmiertelność