[Sienkiewicz w „Ogniem i mieczem”] W pełni popierał feudalną eksploatację pospolitego chłopstwa, a z krwawego dręczyciela ukraińskiego narodu – Jaremy Wiśniowieckiego, stworzył wspaniałego rycerza i narodowego bohatera. ” – Czy nie jest to przypadkiem pozbawione czystego obiektywizmu ? Może tak … – A może nie … – Ale to już nie moja sprawa.

*

To, o czym poniżej, jest własnym przeniesieniem treści, bardziej interesujących fragmentów kroniki podróży.

Relacji, refleksji i spostrzeżeń utrwalonych jak gdyby ” z marszu „, w czasie, gdy nie dogasły jeszcze zgliszcza i nie zabliźniły się rany przekazujących autentyczne informacje żywych uczestników wydarzeń lub ich naocznych świadków, a notowane skrzętnie przez syna Antiochijskiego Patryarchy – Makarego, archidiakona – Pawła Aleppskiego, obserwowane i oceniane z ówczesnego punktu widzenia rzeczywistości przez Prawosławie i przez pryzmat postrzeganej i kreowanej przez Nie hierarchii ówczesnej władzy.

Ponieważ pochodzą od jednego z kręgu najwyższych duchownych autora, uważane są za najbardziej wiarygodne historycznie źródła i w związku z tym, wszelkie późniejsze wywody opierane są właśnie na interpretacji informacji zawartych w kronice.

 

Wczesnym rankiem, w sobotę 10 czerwca anno domini 1654 , po przebyciu części Bizancjum, Bałkanów i Mołdawii, przeprawia się łodziami
przez Dniestr w okolicach Raszkowa niezwykła ekspedycja.

Odziany w odświętne szaty patryarcha błogosławi krzyżem z łodzi, uprzedzone wcześniej i zebrane do powitania tłumy mieszkańców Ziemi Kozaków.

O wielkości miasta Raszków świadczy znajdująca się nad brzegiem rzeki twierdza i stary zamek obsadzony armatami.

Spośród ogromnych rzesz przybyłych na powitanie, najważniejszymi wydaje się być siedmiu prawosławnych duchownych z krzyżami, czyli po jednym z każdej znajdującej się w mieście cerkwi. Dalej diakoni z chorągwiami i świecami, za nimi setnik i uformowane odpowiednio oddziały wojska, a także całe wielkie chóry wykonujące uroczyście okolicznościowe pieśni.

Upadłszy na kolana tłum, oddaje należną patryarsze cześć i powstaje dopiero wtedy, gdy najdostojniejszy znajduje się już we wnętrzu cerkwi.
Wielce zadziwiającym dla przybyszów okazuje się tutejszy liturgiczny obrządek, jako że w żadnej kozackiej świątyni nie ma ani jednego miejsca do siedzenia. Nawet dla duchownych. A w czasie kilkugodzinnego nabożeństwa wszyscy stoją nieruchomo, z wyjątkiem momentów jednoczesnego – jak na komendę – oddawania najniższych pokłonów. Wszyscy razem śpiewają wypływające w niezwykłej harmonii, jakby z jednych ust dorosłych i dzieci, modlitewne pieśni. Zdumiewa także znajomość przebiegu nabożeństwa oraz umiejętność śpiewu, czytania i pisania, którego uczą cerkiewni duchowni.

Mnóstwo sierot, jakie pozostawiła nie dogasła jeszcze do końca wojna Chmiela, chodzi wieczorami od domostwa do domostwa i śpiewa chórami z daleka słyszalne hymny do Najświętszej Maryi Panny.