Molas to człowiek-instytucja radzyńskiej (oczywiście nie tylko radzyńskiej, ale ogólnoświatowej) muzyki rockowej, bluesowej, poetyckiej, rozrywkowo-chałturniczej – i wszystkich innych. Gdzie on nie grał…! Z kim nie nagrywał…! Czego nie wyśpiewał…! I w tej rubryce też Go będzie pełno.

Dziś juwenilia: kaseta sprzed 25 lat (nagrana w studiu MIDI w Białej Podlaskiej we wrześniu 1995 roku) przez Mirosława Zbarackiego i Wojciecha Gila pt. „RÓŻNE KLIMATY”. Jak Wojtek napisał na FB: „Jacek Rachubik wspólnie z Molas Agencja Artystyczna ocalili od zapomnienia i całkowitego zniszczenia ten oto materiał zachowany w oryginalnej kasecie magnetofonowej przez Vojtka Golbiaka.”

trio: Mirosław Zbaracki, Tomasz Koczkodaj, Wojciech Gil

Oddajmy głos Molasowi:

„Na początku lat 90′ często zaglądałem do Osiedlowego Domu Kultury na ping ponga, na dyskoteki, pograć na gitarze z Tomkiem Koczkodajem, czy po prostu postać z kumplami w korytarzu przed wejściem. Ówcześni pracownicy, słysząc jakie śpiewamy piosenki, stwierdzili, że warto by było nas poznać z jednym gościem, który gra podobne i może by tak coś razem… No i się spotkaliśmy. Ten ktoś to był Mirosław Zbaracki. Pogadaliśmy, pograliśmy i doszliśmy do wniosku, że trzeba coś z tym zrobić. Każdy z nas przygotował po kilka utworów, zrobiliśmy kilka prób i zagraliśmy koncert w ODK. Nigdy nie zapomnę chwili ciszy po wykonaniu pierwszego utworu(tego już nie pamiętam jaki to był). Myślałem, że się ludziom nie podoba, a było odwrotnie, byli zaskoczeni poziomem wykonania.

W latach 90′ często brałem udział w różnych festiwalach więc była potrzeba pisania własnych utworów albo chociaż muzyki do tekstów znanego lub mniej znanego autora. To poważnie zwiększało szansę na wygraną. Stało się tak, że z Mirkiem pojechaliśmy na dwa festiwale żeby „przetestować” naszą twórczość. Na pierwszym, w Józefowie, nie zdobyliśmy nic. Na drugi pojechaliśmy do Siedlec, to był Festiwal Piosenki Religijnej. Dostaliśmy tam wyróżnienie za wysoką wartość artystyczną a jeden z jurorów powiedział, że byłaby pierwsza nagroda, gdyby nie to, że tylko w jednej piosence (śpiewało się dwie i trzecią na życzenie – co nam się trafiło) pojawiło się słowo Bóg.

Po tych festiwalach Mirek stwierdził, że dość już takich przygód i często dość kontrowersyjnych werdyktów jury. Zapytał czy nie znam jakiegoś studia nagrań w okolicy, bo mamy materiał, który warto nagrać. Jako że wcześniej nagrywaliśmy demo z „Seminarium” znałem takie studio, podałem Mirkowi namiary i się zaczęło. Codziennie, przez dwa tygodnie, ćwiczyliśmy grając po dwie, trzy godziny. W tamtych czasach nagrywało się na taśmie i trzeba było zagrać cały utwór bez pomyłki. A my nagrywaliśmy od razu dwie gitary, żeby zaoszczędzić czas – a tym samym pieniądze, tak więc wszystko musiało być przygotowane perfekcyjnie. Z tego, co pamiętam nagranie wszystkiego zajęło nam dwa dni. Później kopiowanie kaset, podczas którego na wszystkich kopiach zmieniła się prędkość utworów, bo obroty nie były dobrze wyregulowane.

Zdjęcie na okładkę zrobił pan Waldek Krupa i tak oto pojawiła się nasza pierwsza i jedyna kaseta. Dzięki wizji i uporowi ś.p. Mirosława Zbarackiego z moim skromnym udziałem.”