Właśnie wróciłem z pogrzebu śp. Stanisława Zabielskiego. Poznaliśmy się w połowie lat 90. XX wieku, gdy zasiadał w komisji, która przeprowadzała za mną rozmowę kwalifikacyjną przed przyjęciem do Zrzeszenia Oficerów i Żołnierzy Oddziałów Partyzanckich „Wolność i Niezawisłość”. Był rzeczowy i dociekliwy, jak przystało na szefa komórki weryfikacyjnej Komendy Głównej organizacji, którą to funkcję wówczas piastował. Wzbudzał szacunek postawą i wiedzą, którą chciał się dzielić z młodszymi. Niezastąpiony w reprezentacyjnych elementach działalności kombatanckiej.

Zdążył jeszcze złożyć przysięgę WiN-owską w 1946 roku, przy okazji której otrzymał pseudonim „Wierzba”, lecz młody wiek oszczędził mu losu starszych kolegów. Był bowiem przedstawicielem drugiej, już powojennej fali członków podziemia. Mimo wszystko, już jako członek Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, w latach 50. XX wieku, gdy z ramienia stronnictwa angażował się w destalinizację lokalnej władzy na poziomie powiatu, był inwigilowany przez bezpiekę, która w swych raportach określała go mianem „syna przedwojennego aktywisty ND-eckiego”. Całe dorosłe życie spędził już w szarobrudnej (również moralnie) PRL, ale ta rodzinna „endeckość”, może wierność złożonej w wieku 18 lat przysiędze, kazała mu po 1989 roku współtworzyć odrębne od skompromitowanego ZBoWiD-u stowarzyszenie społeczno-kombatanckie i animować działalność jego oddziału w Radzyniu.

Nie warto dawać się zwieść łatwym teoriom, że było to łatwe. Że było to społecznie opłacalne. Albo że było to pod publiczkę. Nie, ani łatwe, ani przynoszące splendoru nie było. Nie w czasach królującego postkomunizmu, awansowania do poziomu „ludzi honoru” Kiszczaka i Jaruzelskiego, nasilającego się antyklerykalizmu. To odcinało od dawnych środowisk, od wyrobionych opinii, spychało na margines, do grona innych „oszołomów”, którzy nie chcą być nowocześni, nie widzą fajności nowej Polski. Utrudniało życie. Ale też otwierało drogi na nowe kontakty, a przede wszystkim na patriotyczną młodzież, którą Zmarły lubił, i której – jak uważał – ma wiele do przekazania. Powodowała nim „pierwotna gorliwość”, jak z uśmiechem zwykł określać to nasz kapelan, ks. Zbigniew Rozmysł.

Zdążył jeszcze być współzałożycielem odrębnej radzyńskiej organizacji Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość Inspektorat Radzyń, która powstała w 2014 roku. Dopóki pozwoliło zdrowie, nawet po niemal całkowitej utracie wzroku, brał udział w posiedzeniach, uroczystościach, pierwszych Marszach Żołnierzy Wyklętych, w organizacyjnych dniach skupienia. Zawsze chętny do pomocy i rady.

Jego najważniejszym hasłem – miarą patriotyzmu, były wielokroć powtarzane słowa: BÓG, HONOR i OJCZYZNA. Jakże cieszyły go wieści o organizowaniu Wojsk Obrony Terytorialnej, widział w tym kontynuację działań podziemia antykomunistycznego i naciskał, by nasi młodzi członkowie jak najliczniej zasilili jego szeregi. Bo tam – jak mówił – też trzeba idei i patriotyzmu.

Stanisław Zabielski „Wierzba” odszedł na wieczną wartę 27 lipca 2020 roku w wieku 92 lat.

REST IN PACE