Wyłączam telefon i umieram dla świata.
Zasypiam, śnią mi się kobiety bez nazwisk,
z imionami na literę K, na literę M.
Palą slimy lighty, a dym wżera mi się w skórę,
w płuca, w umysł i uzależnia od pięknych kobiet.
Palenie bierne jest gorsze od czynnego.
Podobnie jest z miłością, samo patrzenie
jest gorsze od dotyku, milczenie od rozmów,
smutek od uśmiechu. Nikt nie zauważył mojej
nagłej śmierci. Kobiety malują się tak samo,
farbują włosy, mężczyźni piją piwo i oglądają mecze.
Z martwych wstanę z każdym kolejnym pinem,
loginem i hasłem. Wystarczy tylko włączyć
telefon, który znów będzie milczał pogrążony
w głębokiej żałobie.
zdj.: Pink Umbrella