„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”
* * *
Znalazłem kartkę w kratkę z zapomnianym przekładem wierszyka Michaiła Lermontowa:
Za wszystko, wszystko dzięki ci:
za pocałunki tchnące jadem,
ból namiętności, gorzkie łzy,
za zemstę wrogów, bliskich zdradę,
za żar mej duszy, który zgasł,
za wszystkie martwe już złudzenia…
I proszę jeszcze – skróć ten czas
mojego tobie dziękczynienia.
* * *
Miał kilka ulubionych miejsc, do których kiedyś uciekał. Żeby odreagować od tych dobrych i tych bardzo dobrych ludzi. Lubił je odwiedzać i teraz, jeśli tylko były w obrębie miasta. To były najczęściej intymne miejscówki otoczone gęstą zielenią, z jakąś starą oponą albo pieńkiem do siedzenia. Dobrze oswojony teren oznaczano kapslami.
Takie samotnie, miejsca, w których można się było schować choćby na dwadzieścia minut, dawniej były po prostu niezbędne. Teraz, w ramach tej wielkiej Samotni, stanowiły tylko – i aż – wylęgarnie wspomnień.
* * *
Próbował odtwarzać w pamięci swoje ulubione podwórkowe gry dzieciństwa – w noża (w dużych miastach mówili na to pikuty), kapslowy Wyścig Pokoju, podrzucanie i łapanie kamieni, monety, piwko naprzeciwko – czy, najbardziej wysublimowaną, grę w cyza. Uwielbiał też podchody. Dobrze przygotowane trwały godzinami! Znaki na trasie, ukryte listy, dodatkowe zadania!
Były i gry całkiem „dziewczyńskie”: guma, klasy, skakanka… Chociaż w szczura czasami grywał.
* * *
A ringo…!? Kultowa zabawa PRL-u!
* * *
Kiedyś starał się namierzyć wszystkie gołębniki – po obrzeżach miasta było ich trochę – i sprawdzić, czy trzymane tam ptaki mogą swobodnie wylatywać na zewnątrz. Nie było możliwości, żeby je wszystkie dokarmiać. Musiały jakoś przetrwać. Nawet zimą.
Z ciekawości zaglądał też do przydomowych pasiek. Pszczoły dawały sobie radę naprawdę dobrze. Może dlatego, że wreszcie jadły własny miód, a nie cukrowy syrop. Niektóre roje wybierały naturalne dziuple starych drzew, porzucając przepełnione ule jak znienawidzone blokowiska.
* * *
W sumie jak u ludzi – nowa rodzina woli być na swoim, choćby to było spróchniałe drzewo… I tak królowa rządzi.
* * *
Ze starego zeszytu:
„Jadę wąskotorówką z Przeworska do Dynowa. Z głośników w wagonie sączy się blues. Popijam kawę z plastikowego kubka, odtajam wewnętrznie, wchodzę w rytm kolejki, gapię się w okno. Dobrze mi jest.”
CDN…
zdj.: Tomasz Młynarczyk