14 kwietnia minęła 84 rocznica powstania Obozu Narodowo-Radykalnego, organizacji, która i ówcześnie, i dzisiaj nie daje zasnąć ludziom o lewicowej wrażliwości. W momencie powstania spędzała też sen z powiek najpoważniejszej siły prawicy narodowej, czyli Stronnicwu Narodowemu, z którego łona ONR się wyłonił.
ONR był bowiem dzieckiem rozłamu w warszawskim okręgu SN, spowodowanego konfliktem działaczy wywodzących się z Ruchu Młodych Obozu Wielkiej Polski z przywódcami partii. Najogólniej rzecz ujmując źródłem sporu były odmienne koncepcje działań, jakie oboz narodowy powinien podjąć wobec rządzącej sanacji.
Odgłosy rozłamu dotarły oczywiście również do struktur narodowych w powiecie radzyńskim i wzbudziły liczne dyskusje w kręgach SN i licznych organizacji związanych z endecją. Wytłumaczyć sytuację próbował Szymon Szafrański, prywatnie dzierżawca majątku ziemskiego w Bełczącu, a publicznie główny instruktor powiatowy SN, który rozpoczął tourne po komórkach partii w Radzyńskiem. Na spotkaniu działaczy i sympatyków SN w Komarówce Podlaskiej, odbywającym się w młynie należącym do miejscowej parafii rzymskokatolickiej, zgromadzonym narodowcom, w znakomitej większości rolnikom, tumaczył rzecz następująco:
Spowodowali to ci, którzy nie znają terenu pracy na wsi polskiej, tylko siedzą w Warszawie, przy biurkach, a chcieli zrobić rewolucję. Stronnictwo Narodowe wykluczyło ich z partii, wobec czego utworzyli odrębną organizację radykalną.
Na koniec polecił zgromadzonym, by w razie pojawienia się ONR-owców – gnać ich z polskiej wsi.
Sanacyjny rząd rozwiązał ONR po 3 miesiącach działalności, co oczywiście nie przeszkodziło organizacji w działalności i rozwoju. Głównie przez podział.
O dziedzictwie ONR następująco pisałem w 70. rocznicę powstania organizacji: ZOBACZ.
Fot. Rexblog.