Pomiędzy zdalną pracą i nauką, pozostając w domu, możemy oglądać filmy, słuchać płyt i czytać książki. Chciałbym dziś na blogu polecić Wam książkę Piotra Kaczorowskiego „Wędrówki Józia K”.

Piotr Kaczorowski to lubelski pisarz, poeta i fotografik. Poznałem go ponad dziesięć lat temu, kiedy jako student polonistyki na UMCSie w Lublinie związałem się z Grupą Literacko – Graficzną „Światłocienie”. Należał do niej również Piotr. Zresztą mieszkaliśmy nawet na jednym osiedlu. Najpierw poznałem Piotrka jako poetę i uznałem, że jest niezły, a potem jako prozaika, i uznałem, że jest genialny. Tym, którzy nie znają jego twórczości, polecam zarówno tomiki, jak np.: „Poeci i dorożkarze” – ale też prozę, jak np.: „Trzy”.

Teraz jednak słowo o najnowszej jego książce „Wędrówki Józia K.” Już sam tytuł jest aluzją literacką zarówno do „Procesu” Franza Kafki, jak również powieści Witolda Gombrowicza – „Ferdydurke”. No i odwieczny topos wędrówki. Obecny chociażby u Edwarda Stachury.

To niewielka książka. Składa się z sześciu opowiadań. Można je czytać w zupełnie przypadkowej kolejności. Jedno z nich „Peterson” przedrukowałem rok temu, za zgodą autora, w mojej antologii powarsztatowej „Tygiel”. W tym roku do „Fraktali” Piotrek powierzył mi opowiadanie „Wielkie piękno. Impresja”.

Ponieważ od kilku lat znam autora czytam tę książkę przez pryzmat jego biografii. W narratorze (uwielbiam taką pierwszoosobową narrację) odnajduję Piotra, w postaciach – jego bliskich: żonę, córkę, przyjaciół. No i te opisy Lublina (!). Dla mnie – człowieka, który przez ponad dziesięć lat był związany z tym miastem, są one najpiękniejsze w tej książce. Tak pięknie o tym mieście, choć poetycko, pisał chyba tylko Józef Czechowicz. Nie przegapcie ich. Zwróćcie uwagę na ogromną wrażliwość pisarza, przenikliwość spojrzenia, jego refleksje nad otaczającym światem.

Czytamy teraz z żoną Michela Houellebecqa i jego „Serotoninę”. I tak mi się teraz skojarzyło, że dostrzegam pewne podobieństwa w języku obu autorów. Kolokwialne, czasem wulgarne wręcz słownictwo, rozbudowana składnia, liczne dygresje i ten luźny strumień świadomości, ta pierwszoosobowa narracja. Obaj autorzy nie stronią też od obscenizmów, trudnych tematów.

Zestawienie tych dwóch autorów, dobrze Piotrowi wróży. Houellebecq robi karierę na świecie, Piotr póki co w Polsce. Ale wszystko przed nim. Założę się, że gdyby był tłumaczony na inne języki szybko zyskałby sławę. To pisarz nietuzinkowy, nieszablonowy. Nie dający się zamknąć w żadnych schematach. I jak jego bohater, będący w wiecznej, duchowej podróży.

Sięgnijcie do jego książek. Rozsmakujcie się w tym wyjątkowym, specyficznym stylu pisania. Serdecznie Wam polecam!

Ta recenzja z pewnością trafi też na portal „Kozirynek”, z którym obaj współpracujemy. Od paru tygodni możecie tam znaleźć fotografie autorstwa Piotra Kaczorowskiego.

I na koniec jeszcze jedno. Nie tak dawno mówiłem o „Wędrówkach” Piotra na antenie „Radia Radom”, w programie Małgorzaty Pawlak „Zbliżenia”. Link do materiału znajdziecie tutaj. Można tam usłyszeć fragment prozy Kaczorowskiego. Gorąco polecam również tę audycję.