Do wczoraj nie miałem pojęcia, że tak wielu moich znajomych rozmawia z nastolatkami o seksie. Gdy ja byłem dzieckiem, to jedyną dorosłą osobą, która chciała o tym rozmawiać, był pan Marian. No, ale wszyscy wiedzieliśmy, że, gdy pan Marian pojawiał się na naszym podwórku, należało być bliżej domu, bo Marian jest pierdolnięty. Czasy się zmieniły i dzieci, mając już wiedzę z internetów, chcą ją jeszcze przedyskutować z dorosłymi w szkole i w gronie rodzinnym. Chyba po to, żeby ją usystematyzować. Zadziwiający jest ten pęd do nauki, bo niespotykany w pozostałych dziedzinach. Może warto z tego skorzystać i pod pozorem nauki o seksie sprzedawać uczniom pozostałe przedmioty: fizykę seksu, geografię seksu, język rosyjski seksu.