był brudny i śmierdzący

pijaczek w galerii handlowej

kukurydziane chrupki

popijał czterdziestoprocentowym

łykiem znieczulenia

używał łaciny – tej nieantycznej

nie znał już gładkich słów

mruczał pod nosem

wyzwiska pod adresem rządu

nagle spojrzał na mnie

zapłakaną

przygniecioną kolejną stratą

w jednej chwili otrzeźwiał

przeprosił za swoistą wiązankę

pocieszył, że „różni są ludzie”

i sam zapłakał

wtedy zobaczyłam

CZŁOWIEKA