„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”

* * *

Przez całe życie tylko dwa razy wyszedłem z kina w trakcie seansu. Pokonały mnie: chiński film „Żegnaj, moja konkubino”(co za tytuł!) i … „Imperium Słońca” Spielberga.

Oba miały mnóstwo nagród i z tuzin nominacji. No i nie dały się oglądać.

* * *

Suche kikuty badyli wystające spod śniegu i podrygujące w rytm podmuchów wiatru. Kiedyś zielone, kwitnące. Teraz tylko trwają nie wiadomo po co. Lubię.

* * *

Wcześniej nie miał zbyt wielu okazji, żeby oglądać wnętrza kamieniczek w centrum miasta. Znalazł dużo fajnych mieszkań i pokojów z widokiem.

* * *

PYRO” Kings Of Leon to przerażająco wręcz dobry muzyczny klip. To opowieść o rozpaczy, o ohydzie, w jaką nas rozpacz wpycha. Najsmutniejsza knajpa świata, w niej różne wyrzutki z życia. W rogu sali kapela gra piosenkę, a jakżeby inaczej?, o rozpaczy. Przy barze zaczyna się bójka, a przegrani klienci zajmują się swoim codziennym knajpianym umieraniem. I nagle, w ciągu sekundy, są zbawieni i unoszą się ku światłu.

Na ziemi zostaje tylko zespół braci Followillów. Jeszcze nie wypili całej porcji trucizny.

* * *

Kiedyś lubił sobie wyobrażać, na co przeznaczy trzydzieści milionów wygranych w lotto. Bo los na chybił-trafił (zawsze jeden, tylko jeden) kupował wyłącznie przy okazji trzydziestomilionowych kumulacji, a więc góra trzy-cztery razy w roku. Wtedy myślał, że jego fantasmagorie były warte tych kilku złotych.

* * *

Obrazy Józefa Buchbindera z kościoła Świętej Trójcy to jest coś! Kiedyś kolega kościelny pokazał mi jak się zmienia obrazy w głównym ołtarzu – umiałem więc to zrobić i monumentalną „Świętą Trójcę” w okresie Wielkiego Postu zastępowałem jeszcze bardziej monumentalnym „Ukrzyżowaniem”.

Myślę sobie, że oglądany przeze mnie w dzieciństwie Bóg Ojciec z tego pierwszego obrazu – wielki, mądry, ale surowy starzec o semickich rysach – na długie lata ukształtował moje postrzeganie Boga. Daleki, niedostępny, stary… Niełatwo było to później odkręcić, ale jakimś cudem się udało.

* * *

Kiedy zaczynała się wiosna, zawsze, no zawsze!, syfiasty świat nabierał sensu. Jak za przysłowiowym dotknięciem przysłowiowej czarodziejskiej różdżki – wszystko zmieniało się na lepsze. Wystarczyły słońce, trawa i liście. Działały tak jak partyjna legitymacja, która z każdego młota i beztalencia robiła dobrego, godnego zaufania fachowca.

CDN…

zdj.: Tomasz Młynarczyk