W 2012 roku kardynał Jorge Bergoglio zwraca się do papieża Benedykta XVI, aby ten pozwolił mu przejść na emeryturę. Początkowo pisemnie. Papież nie odpowiada, tylko zaprasza kardynała do siebie. Ten, chcąc nie chcąc, leci do Rzymu, a stamtąd udaje się do Castel Gandolfo, gdzie przebywa głowa Kościoła.
Prośba Bergoglio i zwłoka (celowa, jak się okazuje) w podjęciu decyzji Benedykta są osią fabuły netflixowej produkcji, zatytułowanej „Dwóch papieży”. Ten film to głównie rozmowa między głównymi bohaterami, przeplatana retrospekcjami. Spotkanie hierarchów ma trzy etapy.
Pierwszy to rozmowa w ogrodach Castel Gandolfo, która przeradza się w ostrą wymianę poglądów. Wynika ona z różnic między papieżem i kardynałem. Nie wnikając w szczegóły, bo nie są tutaj istotne, zaznaczyć należy tylko, że Benedykt to konserwatywny papież, natomiast Bergoglio to progresywny kardynał. Gość podejmuje rękawicę, starając się przy okazji osiągnąć to, po co przybył, zaś gospodarz go bada.
Druga część rozgrywa się wieczorem, kiedy papież przyłapuje kardynała na oglądaniu meczu Serie A. To prowokuje dyskusję na temat „przyziemnych” upodobań bohaterów. Benedykt nie rozumie fascynacji purpurata futbolem („Mamy szansę spotkać się w finale mundialu” – Bergoglio). Mówi, że lubi oglądać „Komisarza Rexa”, a także grać na pianinie. Opowiada, że partie orkiestrowe na jego płycie nagrano w studiu, w którym tworzyli Beatlesi. Bergoglio rzuca tytułami kojarzonymi z Fab Four („Yellow Submarine? Ale głupio!” – Benedykt). Papież gra, a kardynał, z kieliszkiem wina w dłoni, siedzi obok i słucha. Powoli nawiązują więź. Stają się kumplami.
Trzecia odsłona odbywa się już po powrocie do Rzymu, w Kaplicy Sykstyńskiej. Jorge Bergoglio opowiada papieżowi o ciężkich czasach, kiedy w Argentynie rządziła junta wojskowa. Wspomina starych przyjaciół, których nie udało mu się uchronić przed reżimem. Benedykt natomiast zaczyna odkrywać karty. Mówi, że zamierza abdykować. Co więcej, sugeruje, że właśnie Bergoglio jest najlepszym kandydatem na jego następcę. To dlatego wcześniej ignorował powtarzaną kilkukrotnie prośbę kardynała o przejście na emeryturę.
To spotkanie jest wymysłem (domysłem?) twórców. Napisano i poprowadzono jednak te sceny tak umiejętnie, że zdają się być rekonstrukcją autentycznych rozmów. To się nie wydarzyło, chociaż mogło.
Po drodze mamy retrospektywne fabularne ujęcia z czasów młodości Jorge Bergoglio (zawód miłosny, wstąpienie do seminarium), jego trudnych przepraw z dyktaturą (długo zresztą ciągnęły się za nim oskarżenia o współpracę), brutalnego zwalczania „wrogów” przez władzę w Argentynie. Sceny może nie porywające, ale stanowiące ciekawe uzupełnienie fabuły. Pokazują wyboistą drogę człowieka, który w pewnym momencie przebywa w zasadzie na zesłaniu, na szczyt kościelnej hierarchii.
Obraz jest dobrze zrealizowany. Wiele ujęć nakręconych w stylu „dokumentalnym”, co zwykle przeszkadza mi w filmach fabularnych, ale tutaj pasuje. Znakomita jest scena konklawe, podczas którego na papieża wybrany został Joseph Ratzinger. Aktorzy? Anthony Hopkins i Jonathan Pryce (sobowtór Franciszka!) od lat gwarantują wielkie granie; nie umiem wskazać, który w „Dwóch papieżach” jest lepszy.
Ten film musi wywołać kontrowersje. Bo przecież ksiądz Bergoglio układał się z juntą! Po latach okazało się, że to nieprawda. Twórcy powielają plotkę, jakoby Bergoglio udzielił komunii dyktatorowi Videli, mimo, że to manipulacja (na zdjęciu opublikowanym w 2013 roku jest inny ksiądz). Bo przecież papież wiedział o pedofilskich skandalach w strukturach kościelnych i o Vatileaks! Dlatego abdykował! W filmie spowiada się kardynałowi z grzechu zaniechania w sprawie ojca Maciela, tymczasem właśnie Benedykt XVI już na początku pontyfikatu zajął się tym problemem. A zrezygnował z urzędu ze względu na wiek i stan zdrowia.
„Dwóch papieży” to film o zmieniających się relacjach – od dystansu, przez porozumienie, do oddania. Kumpelską więź ukazują sceny, w których twórcy puszczają do nas oko. W pierwszej panowie zajadają pizzę i piją fantę w zakrystii Kaplicy Sykstyńskiej. Druga jest urocza, przedstawia dwóch (już) papieży oglądających i głośno komentujących finał mistrzostw świata Niemcy – Argentyna. Bohaterowie – a także my – uświadamiają sobie, że można bardzo się różnić, a przy tym doskonale uzupełniać.
Miałem obawy, że ten film może mnie fragmentami nudzić. Nie nudziłem się ani sekundy.