Opowiadanie Dariusza Bednarczyka

…Nagle otoczyła ich gromada uzbrojonych po zęby Innuitów. Bosman sięgnął po sztucer, lecz Smuga jednym ruchem ręki powstrzymał go. Innuicki naczelnik postąpił naprzód, krzycząc i gestykulując.

‒ Co on tam mamrocze? ‒ nie wytrzymał Nowicki.

‒ To święte miejsce. Jeśli ich czymś nie przekupimy, będziemy zmuszeni zawrócić ‒ z cicha odpowiedział doświadczony Smuga.

Wilmowski ostrożnie ułożył przed starym dostojnikiem stos kocy. Po chwili Smuga dodał dwa sztucery. Bosman z zaciętą miną przydźwigał skrzynkę najprawdziwszej Jamajki. Innuicki wódz przecząco pokręcił głową. Wojownicy wymierzyli strzelby.

Wtem przed naczelnikiem stanął Tomek, wręczając mu prostokątne zawiniątko. Surowy starzec skwapliwie zajrzał do środka. Jego sroga twarz rozpromieniła się, a kordon polarnych myśliwych rozstąpił.

Kiedy byli już daleko, oczy podróżników bez wyjątku zwróciły się na młodego Wilmowskiego.

‒ Co im dałeś chłopcze? ‒ w imieniu wszystkich zapytał Smuga.

‒ Pozwólcie panowie, że pozostanie to moją słodką tajemnicą ‒ odparł uśmiechnięty Tomek. *

* Ciąg dalszy być może nastąpi.