Niemcy czy Włochy? Hiszpania? A może Anglia? Czy uda się uniknąć Portugalii? Takie pytania nasuwały się przed losowaniem grup mistrzostw Europy. Szczególnym, bo w momencie jego rozpoczęcia część rozstrzygnięć była już znana.

Turniej o prymat na naszym kontynencie zostanie rozegrany w dwunastu państwach. Pomysł tyleż ciekawy, co kontrowersyjny. Efekty tej decyzji poznamy w czerwcu, natomiast czy brak scentralizowania wielkiego futbolowego święta okaże się korzystny? Mistrzostwa od zawsze kojarzyły się z tym, że oczy piłkarskiego świata skierowane były na miejsce ich rozgrywania, nawet z dystansu czuło się tą otoczkę. Teraz tego zabraknie; to będzie coś w rodzaju cyrku obwoźnego. Jednakże ta rewolucja pozostanie bez znaczenia, jeśli Euro obroni się sportowo.

Wiadomo było, że reprezentacje krajów, które turniej organizują, trafią do grup ze „swoim” miastem. Polski wśród nich nie ma, natomiast inne zależności sprawiały, że naszym rywalem z pierwszego koszyka zostaną Włochy, Anglia, Hiszpania, albo Niemcy. Wylosowaliśmy Hiszpanów. Ku mojemu zadowoleniu – nie dlatego, że najłatwiejsi (bo chyba najtrudniejsi!), ale dlatego, że najrzadziej z nimi gramy. Jaka to drużyna – wiemy. Niewygodna dla wszystkich, będąca faworytem każdej imprezy. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Luis Enrique kompletując kadrę ma do wyboru pewnie setkę graczy. Co tu gadać – potęga. Ale mająca również swoje problemy, z najświeższym w postaci zamieszania z selekcjonerem. Tym razem przynajmniej Hiszpanie załatwili sprawę w odpowiednim czasie, nauczywszy się na błędzie (nieco wymuszonym) z rosyjskiego mundialu. Jeśli wszystko u nich zagra, wydają się być poza naszym zasięgiem. Z drugiej strony La Roja zawaliła trzy ostatnie wielkie turnieje, ale na to nie należy liczyć. Absolutny faworyt grupy.

Z trzeciego kosza – według tego samego klucza – życzyłem sobie Turcję. Trafiła się Szwecja. Historycznie traumatyczny dla nas przeciwnik. Dzisiaj do bólu solidna ekipa, ćwierćfinalista mistrzostw świata, po abdykacji Zlatana drużyna odpowiednio zbalansowana i chyba po prostu silniejsza. Teoretycznie jest to zespół o bardzo podobnym do Polski potencjale. Szwedzi są po przetarciu z Hiszpanią, bowiem bili się z nią w eliminacjach. Trudno wskazać dzisiaj faworyta potyczki Biało-Czerwonych z Trzema Koronami.

Nie wiemy jeszcze, z kim reprezentacja Polski zagra pierwszy mecz na mistrzostwach. Będzie to ktoś z czwórki: Irlandia, Irlandia Północna, Bośnia i Hercegowina oraz Słowacja – zagrają one wiosną baraże o miejsce w turnieju. Na razie więc nie ma o czym mówić, chociaż chyba najciekawiej byłoby zmierzyć się z Bośniakami.

Euro 2020 ma swoją grupę śmierci, w której zagrają Niemcy, Francja, Portugalia i zespół ze ścieżki barażowej. Anglicy dostaną szansę rewanżu za przegrany półfinał mundialu z Chorwacją. Włosi staną przed zadaniem potwierdzenia aspiracji w bardzo wyrównanej grupie, Belgowie spróbują zdominować „zestaw północny”, a Holendrzy udowodnić, że kryzys mają za sobą.

Już teraz zapowiadamy kozirynkowe Euro. Nie zabraknie relacji z przygotowań Polaków, wspominek, typowania wyników i ogólnej mistrzowskiej gorączki!