Na adres naszej redakcji otrzymaliśmy debiutancką powieść, pochodzącego z miejscowości Przychody k/ Międzyrzeca Podlaskiego – Kamila Jędruchniewicza – „Strzygoń”. Połącz humor powieści Myśliwskiego, Reymontowskich „Chłopów”, filmową „Konopielkę”, przypraw baśniowo-horrorową otoczką – otrzymasz mroczną, ale przenikliwą opowieść o ludowej kulturze, zabobonach i gotowy materiał na kryminalną ekranizację.
Książka miała na celu ukazać obraz dosyć specyficznej, z punktu widzenia współczesnego człowieka, ludowej demonologii. Starałem się w niej ożywić dawne wierzenia, które były obecne w ludowej świadomości.
-pisze sam autor.
I trzeba uczciwie przyznać – udało mu się. Opowieść to silva rerum znanych naszym prababkom powiedzeń, przyśpiewek, zwyczajów z pogranicza pogaństwa i chrześcijaństwa.
Przejmująca jest pieśń odwiedzającego żyjącą w strachu wioskę Płanetnika. Jej słowa oddają postrzeganie ówczesnego świata przez zbiorowego bohatera opowieści – wiejską wspólnotę.
Książkę zapamiętamy z plastycznych opisów zachowania tytułowego bohatera – znanego wszystkim hulaki, który za życia wiódł żywot niebieskiego ptaka. Po śmierci zaczyna odczuwać znaczenie emocji. Co noc jakaś siła każe mu wstać z grobu (nie pomaga nawet odrąbanie głowy i położenie jej między nogami zmarłego).
Weselne obrzędy i opłakiwanie zmarłego, żarty po pasterce i przepijanie interesów, pogwarki w prowadzonej przez Żyda karczmie…. Kupno krowy, sprzedaż ziemi – z pozoru zwykłe czynności mają swoją określoną ramę, zainteresowane strony zdają się odgrywać według od wieków znanego scenariusza.
Wplatane fragmenty dziennika proboszcza, które z perspektywy inteligenta opisuje miejsce i bohaterów powieści to spojrzenie obserwatora z zewnątrz, pogodzonego z wrodzoną przekorą i pogańskimi zaszłościami swoich parafian.
Obiecujący debiut.