Uczniowie zapisują, dyktowaną przez nauczyciela notatkę i przy słowie „kompetencje” mają problem.
– Proszę pana, czy pan zawsze musi nam podawać tyle trudnych słów?
– Jakich trudnych? Przecież to nie jest trudne słowo.
– Jest!
– No błagam was… To mój pięcioletni siostrzeniec…
– A ile ma lat – wtrącił ktoś o niskopodłogowej bystrości umysłu. Belfer tylko spojrzał w jego stronę, odetchnął głęboko i kontynuował.
– Otóż mój PIĘCIOletni siostrzeniec, zapytany przez swoją matkę, co jadł w przedszkolu na obiad, odpowiedział: „W zasadzie tylko kopytka”. Ona na to: „No to chyba dobrze, przecież lubisz kopytka”. A mały: „Zazwyczaj tak, jednak te niestety mi nie smakowały”.
– To on tak mówi? – zdumiały się i jakby trochę nie dowierzały gimbusiątka.
– Ja sam bym w to wątpił, ale gdy kilka dni temu odbierałem go z przedszkola i szybciej przejechałem przez skrzyżowanie; tak, iż rzuciło go w bok; powiedział: „Wiesz co wujek? To jest dla mnie zabawne, jak tak ostro wchodzisz w zakręt”. Jeszcze trochę, to po powrocie ze szkoły, kiedy przyniesie jakiś owoc, powie, że partycypował w ich podziale.
Tu uczniowie uznali, iż nauczycielski siostrzeniec zapewne zbyt wiele czasu spędza ze swym historycznym wujkiem.