ciąg dalszy rozdziału Rebe powraca!

Kiedy rebe ma już za sobą gorące powitania, śpiesznie kieruje się ku schodkom rodzinnego domu, na których czekają nań żona i dzieci. Tuż za nim idzie szames, dźwigając dwie ciężkie torby z najcenniejszymi klejnotami rebego: talitem, filakteriami i księgami. I chociaż zgromadzeni przed domem Żydzi dawno już nie słyszą odgłosu cadykowych kroków, nadal stoją na podwórzu wciąż jeszcze oszołomieni i przejęci. Tak wielka jest moc świątobliwego cadyka!

Tego wieczoru do bet ha-midraszu powraca niepowtarzalna atmosfera. Kolekcjonowane od pokoleń święte księgi, które stoją na półkach w równiutkich rzędach, wypełniając je od podłogi aż po sam sufit, znów cieszą się wielkim zainteresowaniem, a stare, zakurzone, pożółkłe stronice Talmudu i kabalistycznych dzieł są nieustannie wertowane. Z wielkim entuzjazmem i namaszczeniem wypowiadane są wszystkie słowa w nich zawarte. Powstaje zresztą jedyna w swoim rodzaju kakofonia – jedni recytują, inni śpiewają, zawodząc, a ich głosy niosą się przez otwarte okna hen daleko na okoliczne pola. Wszyscy – starzy i młodzi siedząc nad księgami, kiwają się wte i wewte, studiując Prawo. Młodzi chłopcy z blaskiem w oczach śpiewają falsetem, pilnie śledząc palcami krętą kursywę Rasziego[1]. Nieco starsi od nich młodzieńcy, prawdziwa krew i mleko, z ledwie jeszcze widocznym zarostem na twarzach to najlepsze w Radzyniu partie. Ci także kiwają się miarowo, wodząc palcami po stronicach opasłych tomów i nucąc pod nosem najstarsze radzyńskie niguny.

Natomiast starsi Żydzi, którzy rozpatrują zawiłe kwestie prawne albo zgłębiają Kabałę, skubią swoje brody i z niewzruszonym wyrazem na twarzy badają istotę ducha oraz naturę rozumu. Wnet jakiś chasyd o przenikliwym umyśle wpada w ekstazę i biega przez dłuższy czas tam i z powrotem po bet ha-midraszu, jakby miał nadzieję, że pochwyci jakąś niewidzialną, cienką nić, która doprowadzi go wprost do największych tajników talmudycznej wiedzy.

Nagle ktoś z rozmachem uderza w pulpit stojący na środku domu modlitwy między czterema kolumnami, i atmosfera wyjątkowego skupienia ulatnia się bezpowrotnie. W jednej chwili wszyscy wstają, poprawiając naprędce swoje chasydzkie gartlen[2] i ruszają przed siebie. Zatrzymują się dopiero tuż przed tylnymi drzwiami bet ha-midraszu, które prowadzą wprost do pokoju rebe. Przez chwilę są otwarte i w absolutnej ciszy tłumek z zapartym tchem czeka, aż będzie mógł nasycić się obecnością rebego, którą znamionuje ledwie słyszalny szelest jego jedwabno-atłasowego odzienia.

Oto ni stąd ni zowąd staje przed nimi w całej okazałości świętobliwy cadyk. Szeroki, jedwabny pas atłasowej kapoty, która kończy się przy szyi szpiczastym kołnierzykiem, nadaje jego ubiorowi kapłański charakter, a sobolowy sztrajmł, który niedawno nabył za granicą, błyszczy jak szczere złoto. Blask bijący od futrzanej czapy i złotej brody zlewa się z różową poświatą jego twarzy. Wszystkie oczy śledzą ruchy rebego, który lekko sunie ku swojemu miejscu na ścianie wschodniej i zaczyna kołysać się w żarliwej modlitwie.

Po zmówieniu minche[3], zgromadzeni ustawiają się w dwa rządki, między którymi nieco zdyszany kroczy sam rebe. Niejako przypadkiem delikatną dłonią dotyka czyichś ramion, po czym trąceni w taki sposób Żydzi podążają za nim. Zwyczaj ten oznacza, że czeka ich dłuższa przechadzka wokół dworu i rozmowa tak o Torze, jak i o doczesnych problemach tego świata. Pozostali uszczęśliwieni wracają do domu, spożywają kolację i dziękują Stwórcy, że nadarzyła się im sposobność bliskiego kontaktu z boskimi mocami. Są przeświadczeni, że Szechina zapewne zstąpiła z niebios i zadomowiła się w ciele Radzyner rebe.

cdn.

Przypisy tłumacza:

[1] Kursywa Rasziego – pismo stosowane przez Żydów sefardyjskich, będące modyfikacją kwadratowej kursywy asyryjskiej, przystosowane do szybkiego pisania, charakteryzujące się uproszczeniem niektórych znaków. Była stosowana do pisania i wydawania komentarzy rabinicznych.

[2]  Gartlen (jid.) – ozdobne pasy, zakładane przez chasydów zazwyczaj podczas modlitwy.

[3] Minche (jid.) – modlitwa odmawiana po południu przed zachodem słońca.


Tłumaczenie z jidysz Alicja Gontarek na podstawie: Abe Danilak, Dem rabejnim hojf. Der rebe kumt! [w:] Sefer Radzin; izker –buch = Radziner izker buch, red. I. Zigelman, Tel Awiw 1957, s. 86-102.