„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”

* * *

Te naprawdę upalne dni niekiedy starał się całe przesypiać. Funkcjonował wtedy nocą. Spacerował albo łowił ryby przy latarce.

Noce z początku lata były jasne, zmierzch płynnie przechodził w świt. Nie było tej wiszącej po kilkanaście godzin zawiesistej czerni, która jesienią i zimą, z braku sztucznego światła, tak strasznie dawała się we znaki.

* * *

Psy, które przeżyły na wolności, łączyły się w watahy. Trochę się tego obawiał, bo zwilczały i nauczyły się polować na koty, ptaki i gryzonie, ale jakimś cudem go nie atakowały, a raczej omijały szerokim łukiem.

* * *

Nigdy nie miałem dobrej pamięci. Imiona, nazwiska, twarze i wydarzenia ulatywały – często bezpowrotnie. Były też takie migawki z przeszłości, które – pewnie pozornie – nic nie znaczyły a jednak zostały ze mną do dziś i w każdej chwili mogę je przywołać. Widzę w nich siebie nie własnymi oczami, ale z zewnątrz, a właściwie z góry.

* * *

Kawałki przeszłości odsłaniały listy, które miał zachowane na strychu swojego domu. Albo jakieś stare zeszyty z notatkami i wierszami.

* * *

Piękni dwudziestoletni.

* * *

Właściwie to ja zawsze byłem towarzyskim samotnikiem. Z jednej strony była duża potrzeba kontaktu z ludźmi, żartów, śmiechu, rozmów przy piwie – z drugiej pojawiająca się często jeszcze większa chęć absolutnej izolacji i ciszy. Fajnie to opisał Artur Rojek: „I jeszcze ktoś, nie wiem kto, chciałby tak przez kilka lat zbyt zachłannie i trochę przesadnie pobyć chwilę sam, chyba go znam…”.

* * *

Dwa kolejne filmy Petera Weira z lat dziewięćdziesiątych – „Bez lęku” i „Truman Show” – to tak naprawdę zakamuflowane w interesujących fabułach opowieści o Jezusie Chrystusie, a właściwie o Jego ludzkiej naturze. I Ewangelia jest kluczem do ich przeżycia i zrozumienia. Zadziwiające.

* * *

To, że praktycznie w ogóle nie chorował jakoś go nie dziwiło. Wcześniej, poza czasem wczesnego dzieciństwa, było tak samo. To nie tak, że zupełnie nie myślał o upływającym czasie, o starości, która przecież kiedyś będzie musiała przyjść – ale nie bał się tego.

* * *

Były w mieście budynki publiczne, których nie lubił i prawie nigdy nie wchodził do środka: magistrat, oranżeria, szpital, parę innych.

* * *

Pamiętam ze szkolnej świetlicy grę dla jednej osoby – nazywała się „Samotnik”, ale już chyba nie do zdobycia…

CDN…

zdj.: Tomasz Młynarczyk