Jan Tarkowski „Konrad”, oficer wywiadu Komendy Obwodu Radzyń Armii Krajowej bliższe kontakty z Sowietami musiał nawiązać w ostatnich dniach lipca 1944 r., gdy w Kąkolewnicy kwaterowali oficerowie I Frontu Białoruskiego. Nie wiadomo, jak skłonili go do zdrady Polski, organizacji i zostania szpiclem NKWD, fakt ten jednak był brzemienny w skutkach dla struktur organizacyjnych AK w powiecie radzyńskim.

Akcja „Burza” w Inspektoracie Radzyń zakończyła się fiaskiem, które oznaczało rozbrojenie przez NKWD, ucieczkę komendanta Konstantego Witkowskiego „Millera”, wymuszone przejście do konspiracji i ukrywanie się przed Sowietami i ich polskimi pomagierami z UB i KBW.

Mimo to pierwsze miesiące komunistycznej władzy nie rozbiły jednak struktur podziemia niepodległościowego. Po wejściu do Radzynia 23 lipca 1944 r. Sowieci rozgłaszali, by żołnierze AK stawiali się do rejestracji (ujawnienia), pod pozorem dalszej walki z Niemcami już w szeregach „ludowego” Wojska Polskiego. Nie odniosło to należytego skutku. NKWD i UB działały jeszcze na ślepo, bez znajomości lokalnego środowiska, kryjówek i struktur.

Pozwoliło to ludziom tkwiącym w podziemiu na odtworzenie struktur. 9 września 1944 r. powstała na nowo Komenda Obwodu Radzyń w składzie:

  • p.o. komendanta – Marian Garstka „Drakon”, „Drzewiec”,
  • z-ca komendanta – por. Antoni Karwowski „Robert”,
  • adiutant – sierż. Marian Pakuła „Śmiech”,
  • II adiutant – Józef Pietraszek „Franko”,
  • kwatermistrz – kpt. Władysław Leśniak „Lechita”,
  • oficer broni – ppor. Wacław Sierpiński „Grek”,
  • oficer materiałowy – NN „Świt”,
  • oficer żywnościowy – Jan Chmielarski „Witold”, „Ursyn”,
  • oficer wywiadu – NN „Wyrwa”, który w rzeczywistości nie objął funkcji, najpierw zastępował go Jerzy Waszczuk „Czernow”, a potem rolę tę pełnił Karol Lachowski „Stef”.

Pierwszą ofiarą Tarkowskiego, który jako agent posługiwał się pseudonimem „Oliwa” i był prowadzony osobiście przez płk. Szpilowoja z NKWD, padł komendant obwodu, aresztowany przez radzyńskie UB 9 grudnia 1944 r. Kolejnymi dekonspirowanymi przez „Oliwę” byli Michał Filipowicz, Stanisław Pluciński „Graf”, który pracując w Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych załatwiał innym żołnierzom AK dokumenty legalizujące ich działalność, i kolejni członkowie Komendy Obwodu z nowym komendantem kpt. Franciszkiem Lenarczykiem ps. „Bożena”. Donosił ubekom o lokalach konspiracyjnych i spotkaniach sztabowych.

Jan Tarkowski nie był jedynym konfidentem komunistów w szeregach podziemia niepodległościowego. Radzyński PUBP pozyskiwał ich bowiem kilku każdego kolejnego miesiąca. Pod koniec 1944 r. na swoich kolegów z konspiracji akowskiej donosiło już ponad 40 szpiclów i informatorów, zaś wg Danych statystycznych o składzie sieci agenturalnej, sporządzonych przez kierownika radzyńskiego UB Franciszka Marszałka wg stanu na dzień 1 czerwca 1945 r., w organizacji poakowskiej w powiecie radzyńskim działało 9 agentów i 85 informatorów.

18 września 1944 r. radzyńscy funkcjonariusze UB ujęli w Międzyrzecu Podlaskim Kazimierza Podlaskiego. Był on tłumaczem, z którego zdolności językowych (znał m.in. niemiecki i rosyjski) korzystali Niemcy w okresie okupacji. Jako że był dość dobrze ustosunkowany w strukturach podziemia, zarzutem współpracy z hitlerowcami ubecy przymusili go do pracy agenturalnej. Pod pseudonimem „Nobody” (Nikt) skutecznie rozpracowywał m.in. Adama Czekalińskiego – łącznika struktur AK w Warszawie, Radzyniu i Białej Podlaskiej; Henryka Kujko z Zasiadek w gm. Tłuściec – łącznika komendanta inspektoratu „Millera” i jego zastępcy Stefana Wyrzykowskiego „Zenona” oraz pozostającego z nimi w dobrych kontaktach ks. Stanisława Nowaka, proboszcza parafii Św. Mikołaja w Międzyrzecu.

Bardzo wysoko w strukturach radzyńskiego Inspektoratu AK (obwody: Biała Podlaska, Łuków, Radzyń) umieszczony był ubecki szpicel o pseudonimie „Zygmunt”. Był to osobisty adiutant komendanta Inspektoratu Józef Pietraszek ps. „Franko”, który miał dostęp do bieżących, szczegółowych informacji dotyczących struktur podziemia niepodległościowego w powiatach bialskim, łukowskim i radzyńskim. Za jego pośrednictwem radzyńskie UB zdobyło m.in. informacje o zasadach przejścia do głębokiej konspiracji oraz ściśle tajnych kryptonimach Inspektoratu, które przekazał 1 listopada 1944 r. 23 listopada zdekonspirował większość członków sztabu komendy obwodu radzyńskiego, po kolei przyporządkowując pseudonimy do rzeczywistych osób.

Innym bardzo szkodliwym szpiclem był „Jan War”, którego dotychczas nie udało się zidentyfikować. Zdekonspirował on m.in. Antoniego Karwowskiego ps. „Robert” oraz jego siostrę mieszkającą w Radzyniu przy ulicy Piłsudskiego (dziś Warszawska), łączniczkę „Roberta” Ewę Nawrocką zamieszkała w Radzyniu przy ul. 3 Maja (dziś Armii Krajowej), przyczynił się do aresztowania Bronisława Pawliny „Gruz” z Branicy Radzyńskiej, sprzyjającego podziemiu starosty powiatowego Pawła Pucka oraz donosił na Piotra Waszczuka ps. „Rola” – dowódcę Rejonu II (Gm. Milanów i Jabłoń).

Dzięki informacjom agenta „Zygmunta”, a zwłaszcza „Oliwy” radzyńscy ubecy dowiedzieli się o odprawie sztabu Obwodu we Wrzosowie 16 stycznia 1945 r. Zorganizowanie „kotła” było nieuniknione. Plan operacji opracował dla UB sam sowiecki ppłk Szpilowoj. Grupa 30 ubeków wyruszyła z Radzynia około godziny 18 i spotkała się ze swoim agentem, który wskazał właściwy dom. Operację obstawiała dodatkowo grupa operacyjna NKWD I Frontu Białoruskiego. Bezpieka bez problemu dokonała aresztowania. W rękach UB znaleźli się m.in. Franciszek Lenarczyk „Bożena”, jego adiutant por. Leon Sołtysiak „Grom” (wcześniej „James”), dowódca miejscowej placówki AK Stefan Grobelski „Olcha” oraz Witold Izdebski „Giedymin” z kontrwywiadu AK. Aresztowania uniknęli jedynie por. Jerzy Skoliniec „Kruk” i oficer żywnościowy obwodu Jan Chmielarski „Ursyn”, którzy nocowali w innym miejscu. Trzech pierwszych aresztowanych przekazano NKWD i już wkrótce znaleźli się w pociągu wywożącym żołnierzy podziemia niepodległościowego do łagrów w Sowietach. „Giedymin” znalazł się w areszcie radzyńskiego UB. Tak oto w drugiej połowie stycznia 1945 r. w rękach NKWD i UB znajdował się niemal cała komenda radzyńskiego AK. Wśród najwyższych rangą oficerów Obwodu Radzyń pozostał zatem sam konfident.

W tym momencie ubecja miała drogę otwartą do typowego dla tajnych policji manewru – postawienia na czele organizacji swego agenta i całkowite rozpracowanie struktur. Tak więc na 3 lata przed powtórzeniem – choć na o wiele większą skalę – podobnej akcji, czyli utworzeniem kontrolowanego przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego V Zarządu WiN, już w styczniu 1945 r. w Radzyniu komendantem Obwodu AK został agent NKWD i bezpieki „Oliwa” – Jan Tarkowski, znany dla kolegów z organizacji jako „Konrad”. Operacje tego typu komunistyczne służby będą przeprowadzać w Polsce jeszcze wielokrotnie, aż do końca lat osiemdziesiątych i czasów tzw. transformacji ustrojowej.

I być może konspiracja w powiecie radzyńskim skończyłaby się o wiele tragiczniej dla wszystkich nieujawnionych dotychczas żołnierzy AK, gdyby nie to, że Leonowi Sołtysiakowi „James” i Stefanowi Grobelskiemu „Olcha” udało się w okolicach Łodzi wyskoczyć z sowieckiego transportu i zbiec. 19 marca 1945 r. wrócili na teren powiatu. „Konrad” został zdemaskowany jako komunistyczny agent i zagrożony wyrokiem śmierci salwował się ucieczką w inne rejony kraju. Ubecy stracili kontrolę na strukturami podziemia w Obwodzie Radzyń, które zaczęto reaktywować pod dowództwem „Jamesa”. Po rozwiązaniu AK przejściowo w ramach Samoobrony, a już we wrześniu 1945 r., przejęła je nowo powołana organizacja niepodległościowa kontynuująca walkę z komunistyczną okupacją – Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość” (WiN).