W jednej łzie zamknęłam ludzki strach,

ból i nienawiść.

Niezapomnienie.

Trawił mnie ogień z piekła Holokaustu,

gdzie jedyną drogą do światłości był ceglany komin.

W walizkach złożone w kostkę

sukienki, okulary, buty…

I życie.

Niepokój, którego nie mogłam spłoszyć

w ciemnym i głuchym bloku.

Tam latorośl zaciskała rączki,

jakby kurczowo trzymała się życia.

W wyciągnięte w próżnię paluszki

łapała skrzydła.

Małe anioły oświęcimskie.