Co się dzieje z PO? Jaki los czeka tę partię w najbliższym czasie? Patrząc na to, co dzieje się na listach wyborczych do Parlamentu Europejskiego, odnoszę wrażanie, jakby lewaco-lewactwo wygryzło już wszystkich troszkę normalniej myślących „pełowców”.
Nic dziwnego, na listach mnóstwo wszelkiej maści tewulców – specjalistów od donoszenia na różne gałęzie życia społecznego. Tak jak w piekle – jeden diabeł od pychy, drugi od kłamstwa, kolejny od innego grzechu, etc. Tu tak samo. Platforma musi mieć przecież swoich wysoko szkolonych w MGIMO czy Bóg wie gdzie specjalistów, którzy załatwią dla Polskiej Socjalistycznej Republiki Euroradzieckiej odpowiednie „stosunki”, polegające na wypełnianiu poleceń Berlina i Brukseli. Zresztą, jest bez różnicy czy robią to tewulce czy prawicowopodobni politycy spod znaku PO. Takich zresztą już nawet nie ma, bo przecież każdego zdrowiej myślącego albo stamtąd wywalono albo rzucono na pożarcie lwom. Wielu odeszło samych, bo presji ciągłego lewaczenia nie zniosło. Pozostali trzymają się jeszcze stołeczków, lecz nie wiemy, jak długo to potrwa.
Podobny melanż jest na prowincji. Pokazały to choćby wybory samorządowe, gdzie jedynkami bądź dwójkami na listach zostawali lewacy pierwszej maści. Skutkowało to tym, że część osób, w tym kilku moich kolegów, którzy znajdowali się w PO, zostało de facto odsuniętych na dalsze pozycje na liście wyborczej. W konsekwencji, bardziej umiarkowani, zostali wydaleni z systemu pozwalania na to, kto zostanie radnym, a kto nie.
Czy PO jest tą samą partią, co kilka lat temu? Oczywiście nie. Dlaczego? Wszyscy won. Czyszczenie trwa. Trzeba im radykalniejszych działaczy. Transów, dżendrów, innych kiepskiej konduity dupowłazów, a przede wszystkim niemieckiego cycka z mlekiem. Bez tego PO byłaby poza burtą, a tego chyba wierchuszka ze Schetem nie chce. W końcu mecenas daje złoto, mecenas wymaga!