Kolejne „Listy do Zo” Adama Szmera.
List kolejny
Ostatnio jak ogólnie panująca grypa stała się moim udziałem i leżąc w łóżku całkiem bez mocy resztkami sił sięgnąłem do półki z książkami po omacku wyrywając pierwszą książkę, jaka była blisko .
W ten sposób zacząłem czytać ” Chłopaka od rzeźnika” autora nie pomnę teraz. Chyba nie mogłem gorzej trafić. Ta książka rozbełtała mi tak w głowie, że zacząłem się zastanawiać czy gorączka mnie trawi czy równolegle z głównym bohaterem doświadczam choroby psychicznej. Ta mała książka była jak kwas pod język. Raz byłem czytającym a momentami rozbijałem lód na zamarzniętej kałuży i czułem takie nicczucie. Jakby jakieś znieczulenie na wszystko . Powiem Ci, Niutka strasznie mnie ta książka zmaltretowała. Najdziwniejsze ze wraz z ostatnia strona opuściła mnie grypa. Tylko przez kolejny dzień wracało mi ” czucie”, a w ustach tak jakbym się Ludwika napił . Jeżeli zechcesz to chętnie Ci tej książki nie pożyczę.
*
List do Zo kolejny
Pytasz czy kiedyś liczyłem się czyimiś uczuciami
Tak, bardziej lub mniej ale zawsze
Chyba proporcjonalnie do tego jak dana osoba się liczyła z moimi
Bo weź na przykład takie zakochanie jest już bum kocioł wiruje wypadają z niego wszystkie troski obawy, zobowiązania i ewentualny strach przed konsekwencjami
wypadają mężowie, żony, psy, kredyty a kocioł wiruje wiruje w głowach się kręci ręce się pocą ciała kleją usta chłoną ciepło innych słów
wtedy jest
na zawsze, na wieczność nie ro ze rwa lnie
Będziemy kochana , wytrwamy Kochany w zdrowiu w chorobie w łóżku na koniec kwiat na wspólnym grobie
aż spadnie pierwszy deszcz…
aż poleci cieniutka lodowata stróżka opamiętania pod kołnierz i wzdrygnie się ciało na „myśl”, że życie to nie obrotowe drzwi, w których można się kręcić nie decydując ostatecznie na konkretną stronę
wtedy przybija ciężki stempel rozbawione rozkochane falbaneczki tej miłości, miłostki? I nagle odkrywasz ziemię znów twardą wymagającą twardej podeszwy, że urlop od zapomnienia się skończył
kocioł lekko się obraca, odpadają od ścian kolejne plany i spadają cierpko na osmalone ogniem początku dno
Wtedy ciężko się liczyć z czyimiś uczuciami w takim czasie bardziej sprawdzają się własne odczucia, poczucia żalu, zdziwienia, czasem nawet złości czy nienawiści
ale w przeciwieństwie do „wtedy” pielęgnujemy je dla siebie i oklejamy poczucie winy
Wiesz Zo my chyba wyskoczyliśmy z tego w biegu, dlatego tak nam niespokojnie wciąż