Ten wpis powinniśmy umieścić już co najmniej miesiąc wcześniej, ale chcieliśmy spokojnie przyjrzeć się pracom prowadzonym w ramach tzw. rewitalizacji pałacu Potockich w Radzyniu, aby móc wywnioskować, jakie podejście do dziedzictwa kulturowego miasta mają inwestor i wykonawcy.

Jeśli w miasteczku takim jak Radzyń, którego udokumentowana historia sięga XV wieku, mamy bryłę pałacu z XVIII wieku, to musimy wiedzieć, że otoczenie zawsze skrywa relikty fundamentów i artefakty z wcześniejszych i co oczywista z późniejszych okresów. Zatem zadajmy pierwsze pytania: Co możemy po kilku miesiącach prac powiedzieć o czasach Kazanowskich, Mniszchów, Szczuków, Potockich?

W miejscu obecnej lokalizacji pałacu przecież te rody miały swoje siedziby i prowadziły tam intensywne życie na wielu płaszczyznach, a co za tym idzie, nie ma możliwości, aby nie pozostały po nich ślady, które mogłyby nam odpowiedzieć na wiele nurtujących pytań. Relikty fundamentów, kafle, numizmaty, przedmioty codziennego użytku w miejscu, które nigdy nie zostało zbadane, co oczywiste, muszą się znajdować. Niestety, ze smutkiem stwierdzamy, że prace ziemne prowadzone w bezpośrednim otoczeniu pałacu są oderwane od kontekstu historycznego miejsca.

Co jest powodem, że zamiast solidnych badań archeologicznych, jakie winny być podejmowane, prowadzony jest jedynie nadzór archeologiczny, który może być zrozumiały przy budowie dróg krajowych, albo przy remoncie remizy strażackiej, ale w tym miejscu?

Dochodzi do takich paradoksów, że mieszkańcy wskazują lokalizację tuneli otaczających pałac, lub poczuwając się do obywatelskiego obowiązku, zabezpieczają fragment rzeźby, które obfite opady deszczu ukazały, rozmywając urobek z wykopów. Dlaczego tym urobkiem, długo zostawionym, nikt z osób do tego powołanych we właściwy sposób się nie zainteresował? Czy przed pracami ziemnymi zostały poprowadzone bezinwazyjne badania georadarem, które pokazałyby strukturę gruntu i wskazałyby kierunki prowadzonych prac, bez szkody dla cennej historycznie zawartości tegoż gruntu? Ile takich fragmentów rzeźb zostało powtórnie zasypanych ciężkim sprzętem?

Owszem, cel budowlany został osiągnięty, wkopano rury kanalizacyjne, ale czy tak się postępuje w obrębie terenu, który znajduje się w ścisłej strefie ochrony konserwatorskiej? Przy rewitalizacji zabytku tej klasy, jakim jest pałac Potockich, niezbędne jest zastosowanie w początkowej fazie razem trzech metod badawczych: kwerenda archiwalna, badania archeologiczne, analiza architektoniczna. Przy tak dużej kwocie inwestycji, w dużej mierze zabezpieczonej pozyskanymi dotacjami, nie uwzględniono kosztów tych podstawowych badań?

Co się stanie z monetami odnalezionymi przez osobę prowadzącą nadzór archeologiczny, które pochodzą z różnych okresów i są materialną pamiątką po dawnych pokoleniach zamieszkujących miasteczko? Gdzie one trafią, przecież nie ma w Radzyniu muzeum, gdzie te numizmaty można byłoby zaprezentować? Świetny pomysł utworzenia Muzeum Kultury Sarmackiej, który do tej pory żył jedynie medialnie, pozostanie na wieki w tej sferze, czy może zmaterializuje się, dając szansę na pozostanie w Radzyniu znalezionych zabytków?

Zapewne wielu mieszkańców z niecierpliwością czeka na utworzenie takiej placówki. Wiemy, że w wyniku prac ziemnych mimochodem odkryto relikty fundamentów, tunele. W związku z tym zasadne pojawia się pytanie, co dalej z tym należy zrobić? Zasypać i zapomnieć? Może zbadać, ustalić, z jakiego okresu pochodzą, opisać, może w jakiejś części wyeksponować poprzez podświetlenie fundamentów i zasłonięcie szkłem hartowanym, udostępnić w choćby niewielkiej części tunele?

Władzom miasta i wszystkim pracownikom UM, którzy przyczynili się do pozyskania ogromnej kwoty dotacji-szczerze gratulujemy. To, na co się te kwoty wydatkuje – budzi nasz sprzeciw, albowiem, powtórzymy to jeszcze raz, ignoruje się dziedzictwo kulturowe i marnuje się potencjał miejsca.

Słyszymy, że po „odtrąbieniu” sukcesu dotychczasowych prac, w kolejce do rewitalizacji czeka oranżeria wraz z dawnymi ogrodami…