Lecę wczoraj na adorację i już z daleka widzę Mareckiego, jak siedzi skacowany na ławce pod sklepem. Więc podrywam maszynę i lekko koryguję kurs, żeby prześlizgnąć się za jego plecami. Niestety. Zostałem zauważony. Czy ja mam pożyczyć złotówkę? Hmm… Akurat nie miałem. Jedynie 40 groszy pałętało mi się po portfelu. Czyli teraz jestem mu krewien 60 groszy. Plus odsetki…