Robert Lewandowski otrzymał z rąk prezydenta Andrzeja Dudy Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. I świetnie, bo jest wybitnym ambasadorem Kraju i Narodu w świecie. Oczywiście, społeczeństwo internetowe, któremu chyba za mocno się w życiu nudzi, postanowiło zrobić z tego wydarzenia „skandal”.

Ponoć skandalem jest, że Lewandowski został odznaczony, bo przecież „gra dla Niemców”! „Gdzie tu promocja Polski? Niech mu Angela Merkel da medal!” Facet wykonuje swoją robotę na najwyższym poziomie. Został uznany najlepszym piłkarzem na świecie. Jest wszędzie znaną, globalną marką. Ale nie to jest najważniejsze. Lewy to przykład, jak wysoko można zajść i jaki sukces osiągnąć, nieustannie nad sobą pracując. Czy to nie jest najlepsze odzwierciedlenie hasła: „Polak potrafi”? Kiedy oglądamy jego wielkie mecze, to czujemy dumę. Ale dlaczego ją czujemy? Bo strzela gole dla Bayernu? Nie. Bo jest POLAKIEM. „Dawać odznaczenie, bo dobrze kopie piłkę?” Ciekawe, czy ci, którzy tak mówią, woleliby widzieć odbierających medale polityków. Wątpię.

A już hańbą jest, że kapitan reprezentacji zgodził się przyjąć odznaczenie z rąk „tego” prezydenta! „Ja bym nie przyjął!” „Wstyd, Robert”, i tym podobne bzdury. Swoją drogą, ciekawe, od kogo ci krzykacze przyjęliby order. Ludzie zdają się nie rozumieć, że jest to odznaczenie PAŃSTWOWE. Nie PiSowskie, ani jakiekolwiek inne. Państwowe. Nadawanie temu negatywnego wymiaru jest zwyczajnie głupie.

Szerzej o reakcjach w sieci opowie Adam Pękała w jutrzejszej „Erze Twittera”.

Świeżo upieczony Kawaler robi swoje i przygotowuje się do nadchodzących meczów reprezentacji. Wszystkim pieniaczom życzę dużo radości z oglądania jego gry w najbliższych dniach.