Dwa dni później Adam zdecydował się zaprosić jako osobę towarzyszącą koleżankę z zakładu, doktor Krystynę Modnicką. Jednakże, gdy zapukał i uchylił drzwi do jej pokoju zorientował się, że rozmawia ona ze swoją koleżanką.


-Dzień dobry – zaczął Adam. – Pani Krystyno, jak będzie pani wolna, to proszę zajść do mnie, chciałbym z panią chwilę porozmawiać.

-Dobrze panie profesorze, zaraz przyjdę – i Adam zamknął drzwi.

-Ciekawe co chce od ciebie tym razem? – rzekła z ironią jej koleżanka Anna Bąbecka.

-Pewnie, chce żeby mu coś przetłumaczyć.

-Kochana tak się poświęcasz dla niego, a ten cap przez tyle lat nawet cię nie zaprosił na kawę – stwierdziła Bąbecka. Następnie wstała z krzesła i oznajmiła. – Idę Krysiu. Do jutra.

-Do jutra. – Następnie zamknęła drzwi i zapukała do pokoju Adama.

-Proszę pani Krystyno. Może kawki? – Na te słowa Krystyna wręcz zaniemówiła.

-Czy ja dobrze słyszałam? Pan profesor chce mi zrobić kawę?

-Pani przez tyle lat mi parzy kawę, to od czasu do czasu ja mogę dla pani – rzekł z uśmieszkiem Adam.

-Co prawda już dzisiaj wypiłam kawę, ale chętnie się napiję.

-Ja co prawda nie robię tak dobrej jak pani, ale myślę, że da się wypić.

-Pan profesor jak zawsze jest taki skromny – dodała Krystyna.
-Pani Krystyno – i podał jej kawę – proszę mi powiedzieć co pani robi piętnastego lipca?

-Będę wtedy na konferencji w Poznaniu. To będzie konferencja o rozwodach w Polsce w siedemnastym i osiemnastym wieku.

-Trochę przykry temat tej konferencji. No cóż, pytam bo chciałem, żeby poszła pani ze mną na ślub mojego bratanka. – Po tych słowach Krystyna, która wypiła właśnie pierwszy łyk kawy, aż się zakrztusiła. – Aż taka nie dobra ta kawa?

-Nie – rzekła z trudem Krystyna – kawa jest dobra, tylko że mnie pan profesor zaskoczył tą propozycją – mówiła uradowana.

-Tylko, że zapomniałem, że pani ma tę konferencję.

-To ja zrezygnuję z tej konferencji. Byłam już na tylu, że tę mogę sobie odpuścić. Tym bardziej, że pewnie znowu będzie profesor Buzikow i tak jak zawsze będzie mi opowiadał świńskie dowcipy.

-To kolega Buzikow opowiada pani świńskie dowcipy?

-Tak, a najgorsze jest to, że jemu się wydaje, że są śmieszne.

-Jak ja mu opowiem co mówią o jego ostatniej książce, to przestanie być mu wesoło.

-A wracając do pańskiej propozycji, to ja oczywiście się zgadzam – rzekła Krystyna.

-Cieszę się bardzo i zapewniam panią, że tańczę nie najgorzej.

-Ostatni raz tańczyłam trzy lata temu z profesorem Buzikowem na konferencji w Krakowie.

-To zobaczy pani jak ja tańczę – zapalił się Adam.

-Ja panie profesorze w liceum to nawet tańczyłam w zespole tańca ludowego.

-Coś mi się wydaje, że będziemy królować na parkiecie. Proszę chwilkę poczekać, skoczę się do barku po jakieś ciasteczka – i pospiesznie opuścił swój pokój, zaś Krystyna wykorzystując okazję zaczęła poprawiać swój makijaż.