Cztero- czy pięciolatek zjeżdżając na zjeżdżalni wykrzykuje obelgi pod adresem prominentnego polityka partii rządzącej. Można się oburzyć, że co to za wychowanie. Gdybyśmy już wszystko mieli na wzór Erefenu, to pewnie radiowóz z Jugendamtu zabrałby gówniarza z placu zabaw do strzeżonego przedszkola na 48. Ale co się dziwić młodzieży spłodzonej za „500+”, która z tej kwoty powinna mieć ustawowo gwarantowane kieszonkowe (minus podatek), a, jak widać, nie ma.
Na wszelki wypadek ściągnąłem ręczniki z balkonu…