12 września 2010 x. Robak dzielił się „Okruchami z miejskich obchodów XX-lecia samorządu”.

Środowisko opozycyjne, organizując w tym samym czasie spotkanie z Ziobro i Piotrowskim, bez mydła poddało się postkomunistycznemu układowi, by do woli poharcował sobie werbalnie po bezbronnej widowni zgromadzonej w oranżerii.

*

Organizatorzy nie musieli się starać, by zrobić z obchodów agitkę wyborczą. Zrobili to za nich porywczy pomagierzy i pożyteczni idioci.

*

Deja vu wyraziste jak nigdy dotąd: na scenie chocholi taniec „bezpośrednich spadkobierców tradycji”, post-ZSLu i post-SD. Nazwisk chyba nie muszę wyliczać… Tylko pan Jacek Woźniak jakby wyjęty z innej bajki.

*

Nieodparte uczucie, że niektórzy nie rozumieją tej rocznicy. Tu niby obchody 20-lecia, a prezes Brożek zasuwa o „samorządowcach” peerelowskich. Nie słuchał referatu dyrektora Pietrasa?

*

Poseł Sławecki brylował niemal jak na festynie ludowym w Czemiernikach. Chociaż bon mot „Co złego, to na Sławeckiego”, którym raczył był się popisać, zrzuciłbym raczej na ogarniającą go coraz bardziej manię wielkości.

*

Całuskom rąk Wojewodziny nie było końca. Brakowało tylko orkiestry meksykańskiej, by dziarscy bojownicy o wolność i demokrację porwali ją do żwawej la cumparsity.

*

Burmistrzowi Kowalczykowi prawie wszystko się udało co zamierzał –  tak wynika ze sprawozdania, które przedstawił.  Nie udało się tylko skomasować gruntów po lotnisku. Skoro wszystko tak łatwo mu przychodzi, czemuż nie postawił sobie poprzeczki wyżej?!

*

Ale i tak mamy skarb w jego osobie. Tak twierdzili zgodnie wszyscy oficjele. Oto jedność ideowo-moralna. Gdzie byli inaczej myślący? Pewnie na spotkaniu z Ziobro.

*

Wszystkie sukcesy to, oczywiście, kwestia ostatnich dwóch kadencji. Wszyscy o tym wiedzą. No, może poza burmistrzem węgierskiego Egyek –biedak nie zorientował się w sytuacji i wspomniał burmistrza Korulczyka, który zapoczątkował współpracę z Madziarami. Ech, ci Węgrzy, niby bratanki, a takie niedomyślne.

*

Poseł Sławecki rozpływał się nad wezbranym strumieniem pieniędzy płynących z UE prosto do Radzynia. Jest wspaniale, a ma być jeszcze dwa razy wspanialej. Przy okazji zawstydził tych, co to głosowali przeciwko wejściu do Unii. Jakby zapomniał, że na te dotacje to musimy się najpierw złożyć. Pomijając, co w zamian mamy dać.

*

[Ówczesny ]Proboszcz parafii Św. Anny wyrasta nam na nowego kapelana radzyńskiego układu. Jak pogodzą się z tym ewentualni przyszli koalicjanci z zaostrzającego kurs wobec Kościoła SLD? Wiem, to drobnostki, nie ma takich cudów, których by mądrość aktualnego etapu nie wytłumaczyła.

*

Burmistrz oficjalnie podziękował Wojewodzinie za to, że nie dopuściła do usunięcie go ze stanowiska za działanie niezgodne z prawem. I poskarżył się na opozycję, która na niego niecnie dybała. Wstydźcie się niecni przeciwnicy, że żądaliście wypełniania prawa!

*

Podziękował też posłowi Rębkowi – za konkursy historyczne. Przyznał łaskawie, że historia jest ważna. Ale wie też, jak odebrać mu tę dziedzinę – zawstydził dyrektorów szkół, że to oni powinni się tym zajmować.

*

Koncert jubileuszowy przywodzi na myśl niezręczności szczebla rządowego. Ta sama mentalność. Tu rocznica odbudowy samorządu po sowieckiej dominacji, a organizatorzy serwują nam wykonawców z rosyjskimi balladami. To niemal jak odsłonięcie pomnika krasnoarmiejców w rocznicę bitwy pod Ossowem. Brakowało tylko, by wzięli się za ręce śpiewając razem „Podmoskowskije wiecziera”, i scena jak z filmu „Rozmowy kontrolowane” gotowa.