Piątek, 28 sierpnia. Wernisaż podsumowujący 25-lecie Ogólnopolskich Spotkań z Piosenką Autorską „Oranżeria”.

Głos zabiera dyrektor ROK – Robert Mazurek. Tłumaczy brak organizowania od 2019 konkursu początkujących twórców, rozpoczynających swoją muzyczną drogę:

„Oranżeria” przez wiele lat była nie tylko konkursem dla młodych autorów i kompozytorów, którzy sami wykonywali swoje utwory, ale też odbywały się podczas niej warsztaty artystyczne. Od 1998 r.festiwal kwalifikował jednego z uczestników konkursu do finału Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie.

Jurorami podczas OSzPY bywały osoby znane i  powszechnie cenione w świecie polskiej muzyki rozrywkowej, m. in. Jan Poprawa, Jan Kondrak, Piotr Bukartyk, Elżbieta Adamiak, Jan Obroślak, Piotr Bogutyn.

Festiwal był furtką do kariery dla wielu znanych obecnie artystów, m. in. śp. Marcina Różyckiego, Piotra Selima, zespołu „Nic wielkiego”, Piotra Roguckiego z zespołu „Coma”.

Odkąd poezja śpiewana zniknęła z mediów, jej popularność drastycznie spadła. Z roku na rok, już od ponad 10 lat oranżeryjny konkurs cieszył się coraz mniejszą popularnością. Spadek zainteresowania był głównym powodem, by w 2019 r. OSzPA „Oranżeria” nadać formułę koncertów gwiazd.

 

Frapujące tłumaczenie – odsłania (dość pokrętny) sposób spoglądania na kulturę przez dyrektora ROK-u  -instytucji, która z założenia i w swoich celach „statutowych” ma dawać miejsce, czas i szansę tym, którzy być może nigdy nie zaistnieją w powszechnej świadomości odbiorców kultury masowej, popularnej.

Siłą OSzPy było wyławianie pereł z morza zdolnych (mniej lub bardziej) młodych muzyków – wzruszali swoją wrażliwością, pokazywali nam coś, czego nie uświadczymy w tzw. telewizyjnym prime time. I ta muzyka się broni, występujący na deskach kina nie odeszli od niej, nie przerzucili się na hip-hop czy metal. Nie zmieniły się też upodobania słuchającej ich publiczności.

Pamiętacie koncert Starego Dobrego Małżeństwa? Widzieliście ich kiedyś w tv? Może komuś mignęli, ale ich teksty nuciła cała wypełniona po brzegi „Oranżeria”.

Bywalcy OSzPy – tak widzowie, jak i sami występujący – nie podążają za trendami, a przy pracy nie słuchają Radia ZET czy RMF FM – tam tłucze się przez dzień 100 kawałków, które przez owe mielenie stają się popularne. Jednak to nie muzyka, która winna być otaczana troską przez lokalne, małe Domy Kultury.

Niepokojącym jest oglądanie się jedynie na słupki popularności, obecność w mainstreamie,  muzyczny high life. Nie to jest rolą Radzyńskiego Ośrodka Kultury. Zorganizowanie konkursu to trud, trzeba podzwonić, popytać, znać ludzi z lokalnych  GOK-ów. Przede wszystkim – rozmawiać, nie zamykać się na ludzi.

Czy Natalia Wierzchowska z Ulana nie mogłaby także w Radzyniu doskonalić swojego warsztatu? Nabywać scenicznych doświadczeń właśnie w Radzyńskim Ośrodku Kultury?

Co trzeba oddać Arkowi Kulpie z Galerii „Oranżeria”? Ano właśnie to, że nie robi z niej drugiej Zachęty – ale daje tą przestrzeń ludziom młodym, początkującym, „klatkowiczom” doskonalącym swoje umiejętności, sami przyznający, że daleko im do perfekcji. Sama obserwacja drogi rozwoju jest czymś fascynującym.

Popieram pogląd Arka Strojka (od 1.00.13):

 

mi się podobają te piosenki, które już raz słyszałem

jak może podobać mi się coś, co pierwszy raz słyszę

-powiedział inżynier Mamoń w „Rejsie”

 

Okrętami flagowymi ROK-u były Międzynarodowe Warsztaty Teatralne „Dialogi” oraz „Oranżeria”. Jeden statek pływa już po innych wodach, drugiemu złamano główny maszt…