„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”

* * *

W środku lata po ogródkach, sadach i działkach szukał dojrzałych, aż prawie czarnych wiśni. I porzeczek – tych najrzadszych, najlepszych – białych. Niedługo później, ale już pod jesień, pojawiały się węgierki.

* * *

Rydwan Apollina na oranżerii. Absolutnie znakomita rzeźba Redlera. Trzy rwące rumaki i młody, piękny bóg, który, tak jak co dzień, ale bez najmniejszego znużenia, objeżdża nieboskłon.
Miałem kiedyś okazję widzieć ją z góry, z okienek na strychu. Proporcje i kształty z bardzo bliska zdawały się pokracznie, nienaturalnie zdeformowane. Harmonię dostrzega się tylko z perspektywy – kiedy podniesiesz głowę, stając kilka kroków za resztkami żywopłotu.
Wyobrażam sobie to miejsce pod koniec XVIII wieku i jakiegoś wieśniaka z okolicy, który zupełnym przypadkiem dostał się do pałacowego parku przy okazji sprzątania pni drzew powalonych przez letnią burzę. Stoi dłuższą chwilę z zadartą głową i otwartymi bezzębnymi ustami, międląc w rękach słomiany kapelusz.

* * *

Gdybym jak Bill Murray miał mieć swój „dzień świstaka” – choć właściwie, nie ma się co oszukiwać, to go tu mam – chciałbym, żeby, broń Boże, nie był to 2 lutego, ale 21 maja albo 21 sierpnia. Pierwszy z tych dni to sam szczyt wiosny. Dzień jeszcze długo będzie rósł, ale jest już zielono i ciepło. Kwitną jarzębiny. Drugi to rudziejące lato. Słońce już przełamane mgłą i dymem, ale jeszcze zdolne pokonać chłodne poranki. Złoci się nawłoć i spadają mirabelki.

* * *

Ta scena z „Amadeusza” Formana, w której Wolfgang przerabia a vista toporny marsz powitalny Salieriego!

I nie chodzi tu tylko o szalejącego przy klawikordzie Mozarta – Toma Hulce, ale o cesarza Józefa II i Antonio Salieriego, a także resztę pałacowej muzycznej socjety.  Jeffrey Jones i Murray Abraham, grając na półuśmiechach, półspojrzeniach, lekkich grymasach ust, wykonali pasjonującą opowieść o skrywanych pod konwenansami podłych namiętnościach: zazdrości, pogardzie, nienawiści, kompleksach…
A zresztą, ileż takich genialnych scen jest w tym filmie! Za dużo.

* * *

Pamiętam jak w wieku 11, 12 lat zbierałem latem krople żywicy z pni wiśniowych i czereśniowych drzew. Utwardzałem je w zamrażalniku lodówki w pojemniczkach na kostki lodu i tak, w przyspieszony o miliony lat sposób, produkowałem bursztyny.

CDN…

zdj.: Tomasz Młynarczyk