Seria (Nie)kochani trafiła do internetu w okresie wielkiej sportowej posuchy. Ten dokument przybliża wewnętrzne kulisy reprezentacji Polski od momentu przejęcia jej sterów przez Jerzego Brzęczka. Twórcy próbują odsłonić proces zazębiania się współpracy całkiem nowego sztabu szkoleniowego z piłkarzami; głównie tymi, którzy są w drużynie od lat. Starają się także pokazać sposoby radzenia sobie członków kadry z krytyką mediów.

„Akcja” trylogii obejmuje wszystkie zgrupowania reprezentacji, poczynając od startu Ligi Narodów, aż po szczęśliwe zakończenie eliminacji do Mistrzostw Europy. Pokazane są fragmenty treningów (mniej), odpraw samego sztabu, a także całej ekipy (więcej). Widzimy szatnię przed, w przerwie i po każdym meczu. Wszystko przeplatane jest wypowiedziami do kamery zawodników oraz Radosława Gilewicza (asystent Brzęczka).

Co nam mówią (Nie)kochani o Brzęczku? Selekcjoner to człowiek bardzo zaangażowany, dużo, szybko i żywiołowo (zwłaszcza w szatni) przemawiający do podopiecznych. W przeciwieństwie do asekuranckiego Adama Nawałki, nie unika kontrowersyjnych wypowiedzi na konferencjach prasowych, przez co momentami trochę się miota lub nieświadomie tłumaczy słabszą postawę drużyny mało poważnymi argumentami (wypowiedź po domowym meczu z Austrią o osiemnastu rywalach z Bundesligi).

Czasami można odnieść wrażenie, że brakuje Brzęczkowi charyzmy (pod tym względem po jednym z meczów znokautował go w szatni Kuba Błaszczykowski – niechcący, ale jednak). Na pewno mu zależy. Na pewno niczego nie zaniedbuje (tuż po nominacji namówił Kamila Glika do dalszej gry w kadrze; na pierwszym zgrupowaniu uczciwie ustalił hierarchię wśród bramkarzy). Podsumowując, moja sympatia do selekcjonera po obejrzeniu dokumentu tak po ludzku wzrosła.

Film jest okazją do posłuchania piłkarzy. Wynika z niej ciekawy wniosek, bowiem na początku drogi to sztab szkoleniowy w większym stopniu wkupywał się w łaski zawodników, niż na odwrót. „Nowi” walczyli o akceptację „starych”! Oprócz tego reprezentanci opowiadają o radzeniu sobie z krytyką. Właśnie, krytyka. Twórcy zgrabnie zbierają wszystkie medialne zarzuty, pojawiające się na przestrzeni przedstawionego okresu. Po czasie uważam, że te ataki były zdecydowanie przesadzone. Obierając za punkt wyjścia nijaki styl gry drużyny, dziennikarze krytykowali zespół i Brzęczka dosłownie za wszystko, mocno potęgując rzeczywiste rozmiary problemów kadry. A przecież Polska wygrała osiem eliminacyjnych meczów, remisując i przegrywając po jednym! Dekadę i dwie temu dalibyśmy się pokroić za takie wyniki, pamiętając nawet, że z potęgami to my się w ostatnim roku nie potykaliśmy. Najlepiej podsumowuje to Wojciech Szczęsny, mówiąc, że „zawsze wolał brzydko wygrywać, niż ładnie przegrywać”, że „my nigdy pięknie nie graliśmy”, a najładniej zagrany mecz akurat „przegraliśmy we Frankfurcie 1:3” i „za trenera Nawałki nikomu styl nie przeszkadzał”. W ogóle zdecydowanie najciekawsi rozmówcy w tej reprezentacji to właśnie Szczęsny i Łukasz Fabiański, ocierający się wręcz o filozofię.

(Nie)kochani to solidnie zrealizowana produkcja, kamera jest kierowana optymalnie, zwracają uwagę nietypowe ujęcia z meczów. Ciekawie „współbrzmią” przeplatające się komentarze Mateusza Borka, Jacka Laskowskiego i Darka Szpakowskiego (twórcy uniknęli oskarżeń o faworyzowanie). Serię oceniam pozytywnie, bo podczas oglądania zapomniałem na chwilę, że piłka stoi.

Tytuł obrazu jest trafiony, bo to opowieść o trudnym odzyskiwaniu zaufania po zawiedzeniu oczekiwań społeczeństwa. Ta nowa reprezentacja daleka jest jeszcze od tego, żebyśmy na jej punkcie zwariowali. Na razie.

Bo potencjał do pobudzenia uczuć jest, tę ekipę można pokochać.