Rozdział XI

W połowie grudnia 1791 roku Michał odwiedził Azeję i poinformował jej matkę o swoich matrymonialnych zamiarach. Matka Azeji sceptycznie podchodziła do tego pomysłu, ale jednocześnie była pod wrażeniem oświadczyn Kossakowskiego, który mocno jej przypadł do gustu. Tydzień później Michał przybył do rodzinnego Janowa, gdzie na wigilii pojawili się jego dwaj stryjowie, biskup wileński Józef i generał wojsk rosyjskich Szymon. Temu drugiemu towarzyszyła żona Teresa z Potockich oraz ich osiemnastoletnia córka Natalia. Przy stole zasiadł również ich długoletni sługa Kazimierz Kożuszko, który w ostatnim czasie coraz bardziej chorował. Po odprawieniu modlitwy przez Józefa nastąpiło złożenie życzeń przy opłatku wigilijnym, po czym wszyscy zasiedli do stołu. Wtedy też Józef zaintonował kolędę „Bóg się rodzi” i wszyscy zaczęli ją głośno śpiewać, wraz ze wzruszonym Kożuszkiem.

-Nie wiem czy wiesz, ale nasza Natalcia prawdopodobnie w przyszłym roku wyjdzie za mąż – oznajmiła z dumą Teresa Kossakowska.

-Nic nie wiem – oznajmił Michał i spojrzał na siedzącą obok niego, lekko zawstydzoną Natalię. – Kto to ma być Natalio?

-Może niech mamulcia powie – odparła i z zadowoleniem spojrzała na matkę.

-Sam książę Borys Borysowicz – oznajmiła Teresa.

-Nie moja to rzecz Natalio, ale nie lepiej wyjść za mąż za któregoś z naszych? – stwierdził Michał. Natalia nic jednak nie odparła, tylko po raz kolejny spojrzała na matkę.

-Michale! Ty chyba nie wiesz co mówisz! To jedna z najlepszych partii w całej Rosji.

-Mnie tam szkoda Natalki, żeby szła za jakiegoś ruskiego kacapa.

-Borys Borysowicz to nie żaden kacap, tylko książę – oburzyła się Teresa i wymownie spojrzała na Michała. – Mój Boże, znowu rozbolał mnie brzuch. To wszystko przez to głupie gadanie – rzekła stanowczo Teresa i dotknęła prawą ręką swego brzucha. – Już mnie boli – dodała łamiącym się głosem.

-Wybacz mi stryjenko, ale nie chciałem cię urazić – tłumaczył się Michał.

-Muszę się na chwilę położyć – oznajmiła Teresa i pretensjonalnie spojrzała na Michała. – Natalciu, chodź będziesz mi towarzyszyć.

-Dobrze mamuńciu – rzekła Natalia i wraz z matką udały się do pokoju gościnnego.

-Borys Borysowicz to bardzo bliski krewny księcia Potiomkina i cieszy się względami najjaśniejszej imperatorowej. Zatem uważaj Michale co mówisz! – upomniał go Szymon.

-No właśnie, bo znowu coś chlapniesz i jeszcze zaszkodzisz Natalii – wtrącił Józef.

-Czyżbyś stryju popierał ten ożenek? – zapytał Michał i przekornie uśmiechnął się do stryja.

-Skoro to książę i cieszy się względami carycy, to jest to dobra, ba, nawet bardzo dobra partia.

-Tylko, że książę Borysowicz jest prawosławny, a to oznacza, że Natalia będzie musiała zmienić wiarę. Nie szkoda ci stryju oddawać jednej owieczki odszczepieńcom?

-O tym zapomniałem – odparł Józef i zwrócił się do swojego starszego brata. – Michał ma trochę racji. Może lepiej poszukać Natalii męża u nas w Rzeczypospolitej?

-Książę Borysowicz ma już swoje lata i myślę, że za długo nie pożyje. A jak Natalka zostanie bogatą wdową, to wtedy powróci na katolicyzm.

-Niezła perspektywa – zażartował Michał i spojrzał na zaskoczonego Kożuszkę.

-Jak już będzie majętną, a jednocześnie jeszcze młodą wdową, to wtedy wybierze sobie na męża takiego, jakiego będzie chciała. Wtedy może nawet poślubić jakiegoś naszego  gołodupca, choćby takiego jak ty Kożuszko – zażartował Szymon. – Twoje zdrowie Kożuszko – zaproponował i wzniósł kielich napełniony winem. Po nim to samo zrobili pozostali.

-Najwyższy czas Michale, żebyś i ty w końcu się ożenił! – zwrócił się do niego Józef.

-Najpierw niech się wyda za mąż Natalia, to wtedy i ja pomyślę o ożenku.

-A ja już ci Michale kogoś upatrzyłem i już nawet rozmawiałem w tej sprawie z ojcem tejże panny – pochwalił się Szymon.

-Wdzięczny ci jestem stryju, że mi upatrzyłaś pannę, a nie jakąś wdowę – zażartował Michał.

-Porozmawiamy o tym za chwilę. A teraz muszę was opuścić na trochę, żeby wystrzelić z armaty – oznajmił z uśmiechem Szymon i udał się w zaciszne miejsce. Michał spojrzał wówczas na Józefa i niepewnie przemówił.

-Mam do ciebie stryju taką małą prośbę.

-Słucham – odparł Józef i sięgnął po kawałek pieczonego karpia.

-Chciałbym, żebyś ochrzcił pannę Azeję!

-Znowu byłeś u niej?

-Byłem, ale to chyba dobrze, że chce porzucić islam i przejść na katolicyzm.

-Pewnie, że dobrze, tylko, że nie dobrze, że dalej się z nią spotykasz. Myślałem, że już ci wywietrzała z głowy.

-Spotykam się z nią i dalej się będę z nią spotykał, tym bardziej, że zgodziła się być katoliczką.

-Z jednej strony mnie to cieszy, ale z drugiej niepokoi. Coś ty jej obiecał, że zgodziła się przejść na katolicyzm? – zapytał Józef

-Obiecałem jej, że jej pomogę, bo w końcu nas uratowała stryju.

-Dobrze. Chce przyjąć chrzest, to chętnie ja ochrzczę. Tylko kiedy?

-Na Wielkanoc. Do tego czasu pozna podstawy naszej wiary – wyjaśnił Michał.

-Ty chyba Michale minąłeś się z powołaniem. Może ty powinieneś zostać misjonarzem, skoro tak dobrze idzie ci nawracanie Tatarów na katolicyzm – rzekł nieco rozbawiony Józef. – Nie wiem czy wiesz, ale Kożuszko też w młodości nawracał jedną z Tatarek z Niemieży, tylko, że mu nie wyszło. – Po tych słowach Michał spojrzał na niego i zapytał.

-To prawda Kazimierzu, że zalecałeś się do Tatarki?

-Ano, byłem młody i głupi – odparł Kożuszko i spuścił głowę na dół.

-Znam kilka rodzin w Niemieży. Powiedz mi Kazimierzu, jak się nazywała? – nalegał Michał.

-Kiedy to było. Już nawet nie pamiętam. – Michał jednak nie dawał za wygraną. Podszedł do Kożuszki i położywszy rękę na jego ramieniu, ponowił swoją prośbę.

-No powiedz Kazimierzu, nie daj się prosić.

-Dobrze Michale. Ale o nic już nie będziesz pytał.

-Obiecuję.

-Nazywała się Kryczyńska.

-A jak miała na imię?

-Michale, obiecałeś coś przed chwilą – włączył się Józef.

-No dobrze – rzekł Michał i wrócił na swoje miejsce. W tym samym momencie przy stole znalazł się ponownie Szymon oraz jego córka i żona, której przeszedł już ból brzucha.

-Upatrzyłem ci Michale na żonę pannę Branicką, córkę hetmana wielkiego koronnego – oznajmił Szymon i napił się wina.

-To chyba trochę za wysoka partia dla mnie – odparł Michał.

-Skoro ja wżeniłem się w Potockich – i tu Szymon spojrzał z uśmiechem na swoją żonę – to i ty możesz wżenić się w Branickich. Rozmawiałem z hetmanem i jest ci przychylny. A wybrzydzał nie będzie, bo jesteśmy już senatorska rodziną, a jego córka urodziwa nie jest – i po tych słowach roześmiał się na chwilę. – Nie martw się Michale, widziałem mniej urodziwe od niej – i ponownie zaczął się śmiać, a wraz z nim także Józef.

-To może niech stryj zostawi sobie pannę Branicką dla siebie.

Goodfreephotos_com / Pixabay

ciąg dalszy za tydzień