Rozdział. 2 Zamach

22.05 22 Miesiąca Szczura roku 221 Ery Pokoju

Odrodzone Królestwo Patronii

Regolonat Kobry

Księstwo Wilka

Miasto Wilczy Dwór

Dar’runon już siedział na skraju łóżka ubrany w swoją błękitną dwuczęściową piżamę zapinaną na niebieskie guziki. Wziąwszy butelkę z swoim lekami odkręcił ją i wysypał sobie na dłoń całkiem sporą ilość tabletek. Ili’maja ubrana jeszcze swoje trzy szaty stwierdziła ze zdziwieniem.

– Dużo ich.

Dar’runon odpowiedział.

– Tak. Wiem. Niestety działają coraz słabiej a jajogłowi nie są skłonni do zwiększania ich dawki. Uważają, że nawet w moim przypadku większa dawka środków nasenny spowodowałaby poważny uszczerbek na zdrowiu a nawet śmierć. Słuchaj czy mogłabyś przynieść mi szklankę wody? Taką dużą.

Ili’maja wstała i odrzekła.

– Oczywiście.

Dar’runon jeszcze przez jakiś czas patrzył w korytarz jaki łączył jego pokój z innym wolnym pokojem. W końcu ułożywszy tabletki na niewielki talerzyk jak zawsze kładł na parapecie okna właśnie w tym celu spróbował uspokoić swoje rozpalone pewnego rodzaju słodyczą serce.

Ili’maja wróciła dość szybko niosąc szklankę wypełnioną wodą. Dar’runon kiedy położyła szklankę obok owego talerzyka z tabletkami rzekł do niej.

– Słuchaj myślę, że powinnaś rozważyć moją propozycję abyś przynajmniej przez kilka pierwszych nocy spała u mnie w mieszkaniu.

Ili’maja odpowiedziała.

– To wykluczone.

Dar’runon zapytał.

– Dlaczego?

Ili’maja odrzekła.

– Nikt mi nie zagwarantuje, że będziemy spać jak brat z siostrą.

Dar’runon na ten zarzut takiej odpowiedzi udzielił.

– Słuchaj nie musisz spać w tym łóżku. Możesz spać w pokoju obok albo w tym pokoju przy drzwiach. Nie będę kłamał, że widok twój dla mych oczu jest słodki, lecz nie ma w tym nic z żądz tylko kontemplacja piękna. Rad jestem, że mogę twoje piękno kontemplować tak długo i chciałbym jak najdłużej je kontemplować, ale propozycja moja nie jest zrodzona z tego pragnienia, lecz z troski o twoje bezpieczeństwo. Nie wiem czy „Wilcze Królestwo” wie o tobie i o tym jak jesteś ważna dla ujawnienia ich planów. Rzeczą wobec tego ważną jest zapewnienie ci bezpieczeństwa.

Ili’maja uśmiechnąwszy się na komplementy ukryte w tej odpowiedzi rzekła.

– Rozumiem twą troskę o mnie. Teraz zaś śpij. Ranek zwykł być mądrzejszy od wieczoru.

Po tych słowach wzięła ów talerzyk i szklankę. Dar’runon zaś bez wahania przesypał sobie tabletki na rękę i zażywszy je popił wodą. Ili’maja nie wypuszczała szklanki z rąk pilnując tym samym aby jej kolega nie pił zbyt łapczywie. Wypiwszy wodę praktycznie do dna Dar’runon osuną się całkiem i zasnął. Sen miał raczej niespokojny i wypełniony koszmarami gdyż jakiś czas po zaśnięciu począł się nadzwyczaj gwałtownie ruszać przez sen. W Ili’maji patrzącej na to zjawisko górę wzięła natura badawcza i została. Długa podróż z dnia poprzedniego, zmęczenia dniem i wyczuwalne ciągłe zagrożenie w końcu dały o sobie znać i ciekawość musiała ustąpić zmęczeniu.

Dar’runon powoli otworzył oczy. Nie dziwiło go to, że znowu się obudził. Było to czymś zwyczajnym kiedy dotychczasowa dawka leków nasennych przestawała wystarczyć. Zażywszy kolejną wsłuchiwał się wtedy w nocną ciszę. To go uspokajało i popadał z powrotem w sen czy raczej w koszmar. Wilczy Dwór na tle innych stolic księstw miał bez wątpienia tą zaletę, że udawało mu się zasnąć.

Noc była nocą. Większość mieszkańców i przejezdnych spała. Ta zaś nieliczna garstka, która nie spała miała w zwyczaju poruszać się bezgłośnie nawet w swoich samochodach instalowali szereg urządzeń, które pełniły tą samą rolę co kiedyś obwiązywanie szmat wokół końskich kopyt czy też karmienie wierzchowców w ten sposób aby jak najmniej hałasowały. Cisza dla tej garstki bowiem była największym sprzymierzeńcem. Dużo większa część mieszkańców uważała, że zachowanie ciszy oznacza życie.

W Wilczym Dworze bowiem za sprawą malej liczby policjantów zmniejszonej jeszcze przez ich znaczne rozproszenie po różnych wydziałach jeśli nie stać cię na porządną ochronę to cisza oznaczała bezpieczeństwo. Nie wolno było zwrócić na siebie uwagi czy to potężniejszych od siebie czy to policji. Potężni zaś mieli co stracić na wypadek gdyby policja w końcu postanowiła się nim zainteresować.

Dar’runon dopiero po chwili poczuł, że ma na piersi jakiś ciężar. Bardziej ufając dłoniom niż oczom powoli, ostrożnie zaczął dotykać owego ciężaru. W końcu uspokoił się. To była Ili’maja. Wsłuchał się w jej spokojny oddech. Już miał znowu pogrążyć się w swych koszmarach kiedy usłyszał inny dźwięk. Ktoś otworzył drzwi w sąsiednim mieszkaniu. Znowu zapadła cisza. W końcu ciszę przerwała rozmowa telefoniczna. Dar’runon nie rozumiał słów. Nawet języka w którym była toczona. Rozmowa była krótka. Zaraz po jej zakończeniu policjant usłyszał jak osoba będąca w mieszkaniu czegoś bardzo gwałtownie szuka. W końcu odgłosy poszukiwań wobec bliskości świtu zamilkły i tajemniczy osobnik odszedł zamykając drzwi z powrotem.

Dar’runon nasłuchiwał jeszcze jakiś czas aby w końcu zobaczywszy, że słońce już wschodzi sam ostrożnie wstał nie budząc Ili’maji. Okrył ją tylko wolnym kawałkiem kołdry. Wychodząc z pokoju rzekł.

– Śpij spokojnie.

Po tych słowach wziął z dużego pokoju majtki i z leżącej na regale buteleczki kilkanaście tabletek pobudzających, które zaraz potem zażył aby skontrować wpływ substancji nasennych jakie jeszcze krążyły w jego krwi. Zaraz potem poszedł do łazienki wziąć prysznic. Potem już w majtkach ubrawszy swój brązowy szlafrok zabrał się za robienie śniadania. Zaraz wykruszył z bloku herbatę do dwóch szklanek i nastawił wodę. Czekając aż woda się zagotuje wziął za przygotowanie kanapek z plastrowatego sera.

Ten rodzaj herbaty jego wujaszek nazywał „racjową” gdyż od dłuższego czasu oddziały wojskowe z Płaskowyżu Opuszczonych używały jej jako części codziennej racji dla swoich żołnierzy. Obecna wersja tej herbaty różniła się od dawnej tym, że dodatkowo poza jak mniemano zwiększoną trwałością miała wtopione w sobie drobiny masła. Wujaszek jednak wolał starszą wersję gdyż jak uważał ma lepszy smak. Dar’runon oczywiście nie dziwił się temu. Starsze osoby zawsze uważają, że dawniej było lepiej. Wujaszek zaś był wybitnie wiekowy. Niedługo potem woda zagotowała się i Dar’runon zalał dwie herbaty. W tym momencie Ili’maja się obudziła. Dar’runon zaraz zapytał.

– Z masłem czy z cukrem?

Ili’maja uśmiechnąwszy się odpowiedziała.

– Jeśli masło jest dobre to z masłem. W innym przypadku z cukrem.

– Masło jest wojskowe. Od wujaszka.

– Wojskowe Masło z Płaskowyżu Opuszczonych. Dla mnie jedną racje.

– Zawsze się wyczuje czy ktoś wychował się na Płaskowyżu Opuszczonych.

– Moja Mistrzyni nie wychowała się na Płaskowyżu Opuszczonych a pije herbatę z masłem.

Dar’runon nic nie powiedział tylko ułożył kanapki na talerzu aby zanieść je do dużego pokoju. Po chwili doniósł herbaty. Ili’maja zapytała.

– Czy nie powinnam się najpierw przynajmniej odświeżyć?

Dar’runon odrzekł.

– W nocy w twoim mieszkaniu był jakiś szperacz. Nie wiem czego szukał.

Ili’maja usiadła i wypiwszy troszeczkę herbaty stwierdziła.

– Herbata, jak mniemam, też od wujaszka.

– Tak. Po czym poznałaś?

– Bo fusy wyglądają normalnie.

– Dla ciebie normalnie?

Ili’maja po chwili zamyślenia odpowiedziała.

– Tak dla mnie normalnie. Kto to jest szperacz?

Dar’runon odpowiedział.

– Szperacze to rodzaj włamywaczy. Pracują na zlecenie. Zwykle mają wydobyć jedną konkretną rzecz. Wybacz mi, ale muszę zadzwonić po szefa. Wiesz zgłosić włamanie. On to zgłosi gdzie będzie to potrzebne. Jak bardzo chcesz to możesz wejść do swojego mieszkania i zabrać co tam potrzebujesz, ale postaraj się nie zatrzeć dowodów. Możesz skorzystać z mojej łazienki. Ostrzegam. Nie wiem jak jest z ciepłą wodą.

Ili’maja odpowiedziała.

– Nie mogę wejść i nie zatrzeć śladów.

Dar’runon odrzekł.

– Rzeczywiście. Odciski palców na klamce. Nie pomyślałem.

Ili’maja zjadłszy pierwszą kanapkę stwierdziła.

– O wielu rzeczach nie pomyślałeś. Na przykład o tym aby posprzątać tamten pokój nim mnie w nim umieścić.

Dar’runon zjadłszy swoją pierwsza kanapkę odpowiedział.

– Tak. Nie pomyślałem o tym. Wiesz musiałem na szybko wymyślić jakieś rozwiązanie przedstawionego mi problemu. Nie było czasu aby przemyśleć wszystkie aspekty tego problemu.

Ili’maja odpowiedziała.

– Tak. Rozumiem cię. Często masz koszmary?

Dar’runon odrzekł.

– Właściwie co noc. Albo koszmary albo tak dziwne sny, że nie tylko poważna sprawa może mnie oderwać od rozmyślania o nich. Słuchaj po śniadaniu zadzwonię do szefa i złożę informację o tym włamaniu. On będzie wiedział kogo poinformować o tym.

Ili’maja zapytała.

– Czy nie powinna się tym zająć Straż Miejska czyli Wydział 1?

Dar’runon odpowiedział.

– Na pierwszy rzut oka tak to wygląda. Niestety przy czternastu wydziałach policji często się zdarza, że wiele przestępstw jest w zakresie zainteresowania kilku wydziałów. Wtedy komisarz przyjmujący sięga do takie specjalnej książki w której zebrane są przykłady taki właśnie przełajowych przestępstw i próbuje określić do którego przykładu pasuje to konkretne przestępstwo. Jeśli nie może znaleźć lub nie jest pewny bo pasuje kilka przykładów to wysyła do Dworu Królewskiego zapytanie. Tam najwybitniejsi prawnicy się zrzeszeni w Sądzie Królewskim badają sprawę. Oczywiście do zajęcia przez Sąd Królewski stanowiska sprawą zajmuje się komisarz przyjmujący.

Ili’maja po kolejnej kanapce stwierdziła.

– Wydaję mi się, że sprawa jest jasna. To włamanie. Włamaniami zaś zajmuje się Straż Miejska.

Dar’runon kontynuując śniadanie stwierdził.

– I Tak. I Nie. To rzeczywiście jest włamanie, ale z dwóch powodów jest ono włamaniem nietypowym. Po pierwsze włamano się to mieszkania wynajmowanego przez tanaję a po drugie włamywacz miał klucz do mieszkania.

Ili’maja odrzekła nie wstając od stołu.

– Rozumiem. Sprawa jest rzeczywiście nietypowa. Posiadał klucz do mojego mieszkania. Właściciel ma obowiązek zgłoszenia każdej kradzieży kluczy a w przypadku tego typu bloków również wymiany zamków pasujących do skradzionych kluczy.

Dar’runon uśmiechnął się.

– Widzę, że byłaś przygotowana do misji. To zaś oznacza, że ciotunia przyjechała z tobą już mając w planach powierzenie ci takich praktyk.

Ili’maja odrzekła.

– Moja Mistrzyni nie ma ani obowiązku ani zwyczaju mówić mi o swoich planach wcześniej niż to jest konieczne.

Dar’runon skończywszy śniadania wstał i wykonał telefon do swojego szefa aby go poinformować o zaistniałej sytuacji. Skończył się krótkim „tak jest panie komisarzu”. Wypowiedzianym w takim tonie, że Ili’maja domyśliła się niezbyt zadowalającego rozkazu na koniec zapytała wobec tego.

– Co się stało?

Dar’runon odpowiedział zdejmując szlafrok.

– Szef kazał mi zostać i mieć cię na oku. Sam sprawdzi twoje obliczenia. Był mimo wszystko poważnie zaniepokojony. Słuchaj możesz skorzystać z mojego szlafroku. Jakiś ręcznik powinien być.

Technicy Straży Miejskiej przybyli niedługo po tym jak Ili’maja wyszła z ciepłej i nadzwyczaj długiej zdaniem Dar’runona kąpieli. Potwierdzili oni, że do mieszkania wszedł ktoś kto posiadał klucz. Ili’maja zaś jak tylko jest pozwolono sprawdziła swoje rzeczy i stwierdziła, że niczego nie brakuje co tylko pogłębiło zagadkowość włamania. Komisarz Wilczyński postawiony wobec takiego obrotu sprawy zdecydował się na wysłanie posterunkowego Dar’runona Czerwonego na przymusowy urlop do czasu przybycia wsparcia.