Swoją pierwszą pracę zaprezentował na facebookowym profilu w czerwcu ubiegłego roku. Debiutancka praca „Łysole”i pozytywny odzew środowiska okazały się zachęta do zaprzyjaźnienia się ze „sztuką cyfrową”.

-Pierwsza była fascynacja komiksem, a dokładnie Żółwiami Ninja. Miałem wtedy 7 lat, pamiętam, że wtedy narysowałem swój pierwszy „komiks” – wspomina genezę swoich zainteresowań „po godzinach”.

„Praca symptomatyczna dla mojego sposobu tworzenia. Rzadko kiedy tak naprawdę na „płótnie” króluje tylko jedna scena, postać. Częściej są to zlepki różnych postaci, które jednak coś może łączyć. W tym wypadku – bardzo męska przypadłość, czyli brak włosów…”

Tworzone grafiki mają swoje źródła w wyobraźni. Sporo mówią nam tytuły prac – zwierzęta o ludzkich rysach, personifikacje samopoczucia, („Zaskoczony”, „Dąs”, „Uśmiechnięta”, „Obraza”) chwilowego nastroju (przygnębiony „Kibic polski”), zawodu („Chłop”).

-Kiedy mam wolny czas oraz nastrój, włączam tablet (rysuję głównie za pomocą tabletu graficznego), biorę do ręki elektroniczne pióro i… rysuję. Mam kilka mniej lub bardziej profesjonalnych programów do rysowania na komputerze, każdy o pewnej specyfice, wpływającej na końcowy efekt. Zazwyczaj zaczynam od szkicu, który szybko zostaje jednak wypełniony kolorami. Nazewnictwo nie jest dla mnie ważne – przytaknę, jeśli ktoś to nazwie rysunkiem, czy grafiką. Najbardziej lubię angielskie, ogólne określenie „digital art” (sztuka cyfrowa).

Autor nawiązuje do obecnych w kulturze zjawisk, utartych literackich bohaterów, „ubranych” we współczesny kostium („Hrabia Drechula”). Nie brakuje aluzji do klasyki malarstwa („Słoń dla Picassa”).

„Autoportret z głową”

W ciągu jednej sesji powstaje kilka szkiców, a nieraz i gotowych prac. Jedna sesja trwa kilka godzin, jednak zdarza mi się, że nawet po godzinie pracy nad rysunkiem uznaję go za ukończony. Nieraz po dłuższym okresie otwieram zapomniany przez miesiące plik, czyli rysunek, przerabiam go. Taką swobodę daje sztuka cyfrowa i korzystam z tego.

Graficzny „strumień świadomości”

-Jeżeli chodzi o tematykę, to przeważają w niej różnorakie, zazwyczaj z nutką karykaturalności, tworzone twarze oraz różne fantastyczne postacie. Generalnie dążę do stworzenia klimatu baśniowości na „płótnie”, takiej baśniowości specyficznej, może nieraz niepokojącej – wyjaśnia.

Gros grafik to postacie fantasy: orki („Wściekły ork”, „Orczyca”). ogrzyce („Gertruda”), elfy, krasnoludy. To także pierwsze próby nie opisanych, „niemych”ale wymownych komiksowych historii.

W twórczości Kuby znajdziemy też bajkowe stwory czy ludowe wyobrażenia „złego” („Diaboł”). –To jest zabawa w „strumień świadomości” w formie graficznej. Inspirują mnie z pewnością inni, profesjonalni artyści (sam się za takiego nie uważam). Zarówno klasyka w wykonaniu Van Gogha czy Malczewskiego, ale także dzieła współczesnych ilustratorów, takich jak Even Amundssen. Wciąż inspiruje mnie także komiks, zarówno ten zachodni ,jak i ten z dalekiej Azji.

„Odstępstwo od zwykłego sposobu rysowania, ponieważ obrałem sobie bardzo wyraźny cel, czyli portret osoby. Pierwowzorem był realnie istniejący i powszechnie znany w naszym mieście Tomasz Młynarczyk. To moja wizja, jak postrzegam mentora radzyńskich fotografów (który i mi wiele pomógł).”

Sportretował wokalistę ulubionego Radiohead, Thoma Yorke oraz…Tomasza Młynarczyka, którego zna ze spotkań „klatkowiczów”. O swoje karykatury poprosili: p. Mirosław Piasko, autor Radzyńskiej Kroniki Filmowej; nauczyciel ZSP, Paweł Iwańczuk; dziennikarz „Wspólnoty”, Zbigniew Smółko czy Michał Maliszewski, redaktor lokalnego portalu.

„Najbardziej interesujące są ludzkie facjaty, ale takie z przymrużeniem oka. Na szczęście nie cierpię na syndrom „jednakowej twarzy”, mogę praktycznie w nieskończoność rysować różne konfiguracje. „

Śnienie na jawie

-Z jednej strony inspiruje mnie piękno otaczającego świata, z drugie strony moją bezpośrednią inspirają jest już świat wyobraźni. Rzadko kiedy pracuję na podstawie jednej, konkretnej ilustracji, próbując ją odtworzyć. To raczej swobodne łączenie różnych wątków, coś jak śnienie na jawie. Kwestia tytułu to już powrót do świata słowa, a więc powstaje on na zakończene- zdradza nam nieco kulis dziennikarz.

Niewęgłowski bawi się słowem (Orki 4, czyli Ork-iestra). Jeden z rysunków opatrzył także rymowanym komentarzem:

Ledwo się zaczyna

A już strapiona mina

Od nadmiaru oczekiwań

Taki to

2019 Nowy Rok

Jakub Niewęgłowski

Absolwent I Liceum Ogólnokształcącego w Radzyniu. Ukończył studia dziennikarskie oraz filozoficzne na Uniwersytecie Warszawskim.Do niedawna felietonista i reporter lokalnego portalu radzyninfo.pl. W blisko 30. odcinkach zebrał wspomnienia Wacława Pawliny. Członek Radzyńskiego Klubu Fotograficznego „Klatka”. Jego praca w ramach wystawy „Radzyń-inspiracje” znalazła się w „Galerii Na Płocie”.

-Nudzę tylko jedną formą ekspresji, i to znajduje odbicie w różnych formach mojej działalności. Pewnie dlatego do tej pory bardzo lubię komiks, ponieważ łączy on ze sobą dwie moje chyba ulubione dziedziny – rysunek, sztukę graficzną ze słowem pisanym.